Oto kilka opinii z różnych źródeł:
I
'nie pytajmy, czy Rumunia jest bezpieczna. Nie może być niebezpieczny
kraj, gdzie mieszkają tacy ludzie.'
źródło: http://forum.gazeta.pl/forum/w,25616,49595522,49632759,Re_Kraj_przyjaznych_ludzi.html?v=2
II
'Najchętniej zaraz rzuciłbym pracę i
wrócił do Rumunii. Do Maramuresz. Tyle dobrego serca nie spotkało mnie w całym
życiu w Polsce ile w ciągu jednego tygodnia w Maramuresz.;
źródło: http://tomaszcukiernik.pl/ksiazki/rozdzialy-w-przez-swiat/rumunia-samochodem/
III
'Jest najzupełniej normalnie :) Zachowując podstawowe zasady
bezpieczeństwa (które obowiązują wszędzie) nie ma się czego obawiać.
Rumuni to przemili ludzie, pomocni, bardzo lubią Polaków.'
źródło: http://tomaszcukiernik.pl/ksiazki/rozdzialy-w-przez-swiat/rumunia-samochodem/
Z doświadczenia własnego mogę powiedzieć, że jest bardzo bezpiecznie. Jeśli nie stwarzasz sytuacji zagrażających Twojemu życiu nic Ci nie powinno się stać. Zwiedzałam Rumunię stopem ani razu nie miałam żadnych niebezpiecznych sytuacji ani nawet przykrych. Ludzie przemili, oddający swoje serce na dłoni. Jeśli poczytacie mojego bloga to zobaczycie, że pewne sytuacje są niesamowite i jedyna w swoim rodzaju. Tutaj są powszechne. Dla nich to normalne.Miałam tylko jedną nieprzyjemną sytuację, ale to w autobusie... kierowcą był Turek.
Pozdrawiam,
M
Blog jest w pełni subiektywną relacją z jednej, z przygód mojego życia pt. "Erasmus w Rumunii".
Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.
sobota, 30 listopada 2013
Kolorowa Polska Jesień (I)
Tak, wróciłam do Polski... jak większość z Was wie musiałam zrobić szczegółowe badania zdrowotne.
Poniżej taki bonusik ode mnie na Andrzejki. A w następnym odcinku: troszkę o Suczawie, a następnie 'jak to było z tą podróżą do Polski'.
Poniżej taki bonusik ode mnie na Andrzejki. A w następnym odcinku: troszkę o Suczawie, a następnie 'jak to było z tą podróżą do Polski'.
wtorek, 26 listopada 2013
poniedziałek, 25 listopada 2013
Suceava
Wikipedia mówi:
Suczawa – miasto w historycznej Mołdawii w Rumunii, stolica okręgu Suczawa oraz Bukowiny rumuńskiej.
Według danych z 2002 w Suczawie mieszka 252 Polaków. Suczawa jest siedzibą Związku Polaków w Rumunii.
W XV i pierwszej połowie XVI stulecia Suczawa była stolicą Mołdawii - siedzibą takich hospodarów jak Aleksander Dobry, Stefan Wielki czy Piotr Raresz. Z tego okresu pochodzą liczne zabytki, m.in.:
Miastem partnerskim jest m.in. Sosnowiec.
Zbyt krótko byłam by cokolwiek powiedzieć. Natomiast to, co zauważyłam to:
- zielono
- nie posiada zabytkowej części w centrum miasta, czegoś na kształt rynku czy starego miasta
- Romów nie ma zbyt wielu w samym mieście - podobno zamieszkują okoliczne wsie;
- może i są bezdomne psy, ale nie jest tak duża liczba tych stworzeń - tak jak na przykład było to w Konstancy
Pozdrawiam,
M
Suczawa – miasto w historycznej Mołdawii w Rumunii, stolica okręgu Suczawa oraz Bukowiny rumuńskiej.
Według danych z 2002 w Suczawie mieszka 252 Polaków. Suczawa jest siedzibą Związku Polaków w Rumunii.
W XV i pierwszej połowie XVI stulecia Suczawa była stolicą Mołdawii - siedzibą takich hospodarów jak Aleksander Dobry, Stefan Wielki czy Piotr Raresz. Z tego okresu pochodzą liczne zabytki, m.in.:
- twierdza tronowa, powstała w końcu XIV w. i wielokrotnie rozbudowywana, obroniła się m.in. przed wojskami króla polskiego Jana Olbrachta w 1497, zniszczona w XVII w., odtąd w ruinie;
- monastyr św. Jana Nowego z cerkwią św. Jerzego, zbudowany na początku XVI w. jako siedziba metropolity mołdawskiego; cerkiew, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jest bogato malowana (zachowały się także fragmenty malowideł zewnętrznych), wewnątrz spoczywają relikwie św. Jana Nowego;
- cerkiew św. Jerzego "Mirăuţi", wzniesiona w końcu XIV w. jako cerkiew koronacyjna hospodarów mołdawskich, od momentu założenia metropolii mołdawskiej (1403) siedziba metropolity, zniszczona na początku XVI w., odbudowana na przełomie XIX i XX w. (jednak nie jest to wierne odtworzenie pierwotnej świątyni);
- cerkiew św. Demetriusza, ufundowana w pierwszej połowie XVI w. przez hospodara Piotra Raresza, ozdobiona malowidłami od wewnątrz i zewnątrz, a także tablicą erekcyjną z herbem Mołdawii;
- monastyr ormiański "Zamca", powstały w XV w. jako siedziba biskupa ormiańskiego, składa się z cerkwi św. Auksentego oraz murów obronnych z zabudowaniami (w jednym z budynków znajduje się kaplica św. Grzegorza), w latach 1690-1691 służył jako baza wojsk polskich operujących w Mołdawii.
Polacy związani z Suczawą
- Kajetan Amirowicz - duchowny ormiańskokatolicki, wieloletni proboszcz parafii ormiańskokatolickiej w Śniatynie,
- Emil Biedrzycki - romanista, znawca literatury rumuńskiej,
- Franciszek Jakubowicz - ksiądz katolicki obrządku ormiańskiego,
- Mieczysław Jedoń – polityk, ekonomista, poseł na Sejm II, III i IV kadencji.
Miastem partnerskim jest m.in. Sosnowiec.
Zbyt krótko byłam by cokolwiek powiedzieć. Natomiast to, co zauważyłam to:
- zielono
- nie posiada zabytkowej części w centrum miasta, czegoś na kształt rynku czy starego miasta
- Romów nie ma zbyt wielu w samym mieście - podobno zamieszkują okoliczne wsie;
- może i są bezdomne psy, ale nie jest tak duża liczba tych stworzeń - tak jak na przykład było to w Konstancy
Pozdrawiam,
M
niedziela, 24 listopada 2013
Lądowanie w Suczawie (Suceava)
Przyjazd do miasta Suceava 30.09.
W pociągu jechałam najpierw ze starszymi ludźmi. Bardzo życzliwymi. Nie mówili po angielsku, porozumiewaliśmy się po rumuńsku. Jak się dowiedzieli, że jestem Polką to zaczęli mówić miłe rzeczy o Polsce.
Potem przyszło młode małżeństwo/para z malutkim dzieciątkiem. Kobieta była głuchoniema. Też jechali do Suczawy. Pan obiecał, że mnie obudzi jak dojedziemy. Zostałam obudzona i w ostatnim momencie wysiadłam w pociągu z niezwiniętym śpiworem. Gdy całkowicie zaspana próbowałam go złożyć na peronie podszedł do mnie jakiś Pan i zaproponował mi podwózkę. Niestety nie posługiwał się angielskim, więc jakiś młody mężczyzna słysząc, że nic nie rozumiem podszedł by wyjaśnić. Wytłumaczył, że ten facet to taksówkarz i widuje go codziennie na tej stacji. Z lekkim niepokojem poszłam za tym mężczyzną. Ba! Pozostawiłam mu mój dobytek w czasie, gdy byłam w toalecie. Na szczęście gdy wyszłam jeszcze stał wraz z moimi bagażami. Facet ten po prostu w ten sposób sobie dorabiał. Nie był w żadnej korporacji - na aucie nie było żadnego napisu, a tym bardziej nigdzie nie znalazłam jakiejś legitymacji. Jednakże był bardzo miły i prawie podwiózł mnie tam gdzie chciałam. Prawie, bo trzeba było zajechać z drugiej strony.
Akademik - PIĘKNY! Malutki, nowoczesny budynek. Posiada dwóch recepcjonistów - jeden ubrany w specjalny uniform w barwach uniwersytetu. Drugi, jak dla mnie, ubrany w radziecki mundur. Chyba to ta czapka na mnie takie wrażenie wywarła. Obaj bardzo mili. Panie sprzątaczki bardzo pomocne. Czyściutko i nowocześnie. Pralnia razem ze specjalnym urządzeniem do suszenia. Kuchnia z indukcyjną płytą. W pokoju jak widać - telewizor(70 kanałów telewizyjnych - dużo sportowych, CNN, BBC, 5 muzyczny - stare dobre MTV jeszcze istnieje!)
Wciąż jednak nie pozwalały mi się cieszyć tym wszystkim moje dolegliwości związane z układem pokarmowym. Nie wiedziałam kompletnie co się ze mną dzieje. Nic mi nie pomagało. Postanowiłam. Wracam do Polski.
Na Uczelni załatwiłam wszystkie sprawy, jakie załatwia Erasmus po przyjeździe. Spotkałam się z moimi profesorami i koordynatorami, którzy powiedzieli mi o warunkach studiowania. Wszyscy bez wyjątku zgodzili się na mój powrót do Polski w celu przeprowadzenia wnikliwych badań i powrotu do pełnego zdrowia.
Ludzie - miałam tylko tydzień by się zapoznać. To jednak zbyt krótko. To co mogę powiedzieć to wszyscy bardzo sympatyczni. Skład: 4 osoby z Hiszpanii, 4 osoby z Turcji, 3 osoby z Francji, Czech, Włoch i ja. Przewaga facetów, co mi bardzo odpowiada.
:)
W pociągu jechałam najpierw ze starszymi ludźmi. Bardzo życzliwymi. Nie mówili po angielsku, porozumiewaliśmy się po rumuńsku. Jak się dowiedzieli, że jestem Polką to zaczęli mówić miłe rzeczy o Polsce.
Potem przyszło młode małżeństwo/para z malutkim dzieciątkiem. Kobieta była głuchoniema. Też jechali do Suczawy. Pan obiecał, że mnie obudzi jak dojedziemy. Zostałam obudzona i w ostatnim momencie wysiadłam w pociągu z niezwiniętym śpiworem. Gdy całkowicie zaspana próbowałam go złożyć na peronie podszedł do mnie jakiś Pan i zaproponował mi podwózkę. Niestety nie posługiwał się angielskim, więc jakiś młody mężczyzna słysząc, że nic nie rozumiem podszedł by wyjaśnić. Wytłumaczył, że ten facet to taksówkarz i widuje go codziennie na tej stacji. Z lekkim niepokojem poszłam za tym mężczyzną. Ba! Pozostawiłam mu mój dobytek w czasie, gdy byłam w toalecie. Na szczęście gdy wyszłam jeszcze stał wraz z moimi bagażami. Facet ten po prostu w ten sposób sobie dorabiał. Nie był w żadnej korporacji - na aucie nie było żadnego napisu, a tym bardziej nigdzie nie znalazłam jakiejś legitymacji. Jednakże był bardzo miły i prawie podwiózł mnie tam gdzie chciałam. Prawie, bo trzeba było zajechać z drugiej strony.
Akademik - PIĘKNY! Malutki, nowoczesny budynek. Posiada dwóch recepcjonistów - jeden ubrany w specjalny uniform w barwach uniwersytetu. Drugi, jak dla mnie, ubrany w radziecki mundur. Chyba to ta czapka na mnie takie wrażenie wywarła. Obaj bardzo mili. Panie sprzątaczki bardzo pomocne. Czyściutko i nowocześnie. Pralnia razem ze specjalnym urządzeniem do suszenia. Kuchnia z indukcyjną płytą. W pokoju jak widać - telewizor(70 kanałów telewizyjnych - dużo sportowych, CNN, BBC, 5 muzyczny - stare dobre MTV jeszcze istnieje!)
Wciąż jednak nie pozwalały mi się cieszyć tym wszystkim moje dolegliwości związane z układem pokarmowym. Nie wiedziałam kompletnie co się ze mną dzieje. Nic mi nie pomagało. Postanowiłam. Wracam do Polski.
Na Uczelni załatwiłam wszystkie sprawy, jakie załatwia Erasmus po przyjeździe. Spotkałam się z moimi profesorami i koordynatorami, którzy powiedzieli mi o warunkach studiowania. Wszyscy bez wyjątku zgodzili się na mój powrót do Polski w celu przeprowadzenia wnikliwych badań i powrotu do pełnego zdrowia.
Ludzie - miałam tylko tydzień by się zapoznać. To jednak zbyt krótko. To co mogę powiedzieć to wszyscy bardzo sympatyczni. Skład: 4 osoby z Hiszpanii, 4 osoby z Turcji, 3 osoby z Francji, Czech, Włoch i ja. Przewaga facetów, co mi bardzo odpowiada.
:)
piątek, 22 listopada 2013
Koneksja Rumunia-Francja i inne
Rumuni czują się związani z Francją. Wielu Rumunów włada językiem francuskim w stopniu komunikatywnym. Wielu z nich wybiera jako destynację swojej podróży właśnie Rumunię. Szczególnie młodzi ludzie korzystając z programów wymiany takich jak Erasmus wyjeżdżają właśnie do Francji. Spotykałam wiele osób, które pracowały we Francji. Jednakże zawsze mówiły, że musiały wrócić, bo nie mogły żyć bez swojego kraju.
Nie wiem dlaczego, może ktoś mi jest w stanie to wytłumaczyć... ale istnieje coś takiego jak pewna więź łącząca Rumunów z Francuzami rzadziej spotyka się tę zależność skierowaną w drugą stronę. Rumuni mają jakiś taki wewnętrzny sentyment, podziw oraz zamiłowanie do Francji.
Przypomniane z podróży...
Pamiętam jak koleżanka z Francji dziwiła się wielkością centrów handlowych w Rumunii(wyglądają tak jak w Polsce). Jak zapytałam dlaczego, czy takich nie mają u siebie to powiedziała, że aż takich wielkich to nie i dopiero teraz gdzieniegdzie zaczynają powstawać. Jest to jednak odosobniona opinia. Pozostając przy temacie zakupów i usług to zostało mi oznajmione, że marka Yves Rocher nie cieszy się zbyt dużą renomą we Francj(Panie powinny wiedzieć o co chodzi).
Podróżując z moimi francuskimi znajomymi rozmawialiśmy wiele na różne tematy. Nie obyło się również bez politycznych aspektów. Sprowadzając całą dyskusję do krótkich wniosków to: Francuzi nie byli zadowoleni z Sarkozy'ego, ale teraz też nie są zadowoleni z Hollande'a. Nie tego się spodziewali gdy został wybrany. Zawiedli się. Czują, że nie są wiodącą siłą w Europie, że są spychani na margines przez Niemcy. Winią za to Hollande'a.
Co mogło wpłynąć na taki stan rzeczy?
A no może to:
"Pierwsze narodowe rumuńskie linie lotnicze zostały założone w 1920 pod nazwą CFRNA (Francusko-Rumuńska Kompania Żeglugi Powietrznej)."
źródło:wikipedia.pl
albo to:
"Od 1999 Grupa Renault zainwestowała w Rumunii 1 miliard euro w odnowienie i rozwój zakładu produkcyjnego Pitesti oraz utworzenie Renault Technologie Roumanie (RTR) i Renault Design Central Europe. Dzięki ww. inwestycjom zakłady Dacii nie tylko osiągnęły najwyższe europejskie standardy jakości, ale wprowadziły także metody pracy obowiązujące w innych zakładach grupy Renault."
źródło: dacia.pl
Z pewnością wpływ na to powiązanie ma to, iż wiele ośrodków naukowych z Rumunii silnie współpracuje z tymi z Francji.
To co łączy Rumunię z innymi krajami m.in. Włochami, Hiszpanią, ww. Francją, Portugalią to przede wszystkim język.Nie będę się już na ten temat rozwodziła, bo wydaję mi się, że już parę razy wspominałam o tym. O podobieństwach języka rumuńskiego do innych języków(bądź na odwrót) możecie poczytać tutaj http://niekisimy.wordpress.com/2013/04/15/jezyk-rumunski/
O koneksji Rumunia-Włochy, a właściwie starożytny Rzym możecie poczytać zaglądając do wpisu z października "Rumuni o/Inni o".
Pozdrawiam,
M
Nie wiem dlaczego, może ktoś mi jest w stanie to wytłumaczyć... ale istnieje coś takiego jak pewna więź łącząca Rumunów z Francuzami rzadziej spotyka się tę zależność skierowaną w drugą stronę. Rumuni mają jakiś taki wewnętrzny sentyment, podziw oraz zamiłowanie do Francji.
Przypomniane z podróży...
Pamiętam jak koleżanka z Francji dziwiła się wielkością centrów handlowych w Rumunii(wyglądają tak jak w Polsce). Jak zapytałam dlaczego, czy takich nie mają u siebie to powiedziała, że aż takich wielkich to nie i dopiero teraz gdzieniegdzie zaczynają powstawać. Jest to jednak odosobniona opinia. Pozostając przy temacie zakupów i usług to zostało mi oznajmione, że marka Yves Rocher nie cieszy się zbyt dużą renomą we Francj(Panie powinny wiedzieć o co chodzi).
Podróżując z moimi francuskimi znajomymi rozmawialiśmy wiele na różne tematy. Nie obyło się również bez politycznych aspektów. Sprowadzając całą dyskusję do krótkich wniosków to: Francuzi nie byli zadowoleni z Sarkozy'ego, ale teraz też nie są zadowoleni z Hollande'a. Nie tego się spodziewali gdy został wybrany. Zawiedli się. Czują, że nie są wiodącą siłą w Europie, że są spychani na margines przez Niemcy. Winią za to Hollande'a.
Co mogło wpłynąć na taki stan rzeczy?
A no może to:
"Pierwsze narodowe rumuńskie linie lotnicze zostały założone w 1920 pod nazwą CFRNA (Francusko-Rumuńska Kompania Żeglugi Powietrznej)."
źródło:wikipedia.pl
albo to:
"Od 1999 Grupa Renault zainwestowała w Rumunii 1 miliard euro w odnowienie i rozwój zakładu produkcyjnego Pitesti oraz utworzenie Renault Technologie Roumanie (RTR) i Renault Design Central Europe. Dzięki ww. inwestycjom zakłady Dacii nie tylko osiągnęły najwyższe europejskie standardy jakości, ale wprowadziły także metody pracy obowiązujące w innych zakładach grupy Renault."
źródło: dacia.pl
Z pewnością wpływ na to powiązanie ma to, iż wiele ośrodków naukowych z Rumunii silnie współpracuje z tymi z Francji.
To co łączy Rumunię z innymi krajami m.in. Włochami, Hiszpanią, ww. Francją, Portugalią to przede wszystkim język.Nie będę się już na ten temat rozwodziła, bo wydaję mi się, że już parę razy wspominałam o tym. O podobieństwach języka rumuńskiego do innych języków(bądź na odwrót) możecie poczytać tutaj http://niekisimy.wordpress.com/2013/04/15/jezyk-rumunski/
O koneksji Rumunia-Włochy, a właściwie starożytny Rzym możecie poczytać zaglądając do wpisu z października "Rumuni o/Inni o".
Pozdrawiam,
M
Inne zdjęcia z podróży po Transylwanii
czwartek, 21 listopada 2013
Pada, pada
29.09.2013
W Konstancy leje. Leje od paru dni jak słyszałam. Zresztą odkąd wysiadłam z pociągu topiłam się w kałużach. Przyjechałam tutaj na dosłownie parę godzin odebrać moje rzeczy od koleżanki Turczynki i dalej ruszyć tam, gdzie miałam studiować, czyli do Suczawy(Suceava).
W czasie tego krótkiego pobytu w Konstancy odwiedziłam znajomego krytyka rumuńskiego. Podarował mi on filmy rumuńskie warte obejrzenia. Poznałam jego przeuroczą żonę, która wiedząc, że jadę w dalszą podróż wcisnęła mi na siłę paczkę z jedzeniem. Naprawdę urocze małżeństwo. Po spotkaniu i ciekawej konwersacji Angelo, który ma korzenie polskie i nosi nazwisko naszego wieszcza narodowego odprowadził mnie do taksówki, ponieważ zmierzchało powiedział taksówkarzowi, gdzie ma mnie zawieźć tak, żebym nie została oszukana.
W zielonej, ale chłodnej Suczawie oglądałam już tylko w ekranie telewizora jak wschód Rumunii - wybrzeże - trapią ulewy i sztormy. Pozostawałam z tego powodu w ciągłym kontakcie ze znajomymi, których tam pozostawiłam. Martwiłam się o nich. Jednakże na szczęście nie mieli żadnych przykrych przygód.
Filmy polecane przez rumuńskiego krytyka filmowego:
California Dreamin' reżyseria Cristian Nemescu
BOOGIE
A fost sau n-a fost 2006
Medalia de onoare Calin Netzer
If I want to whistle, I whistle
Pytacie mnie o rzeczy/sprawy, które na pierwszy rzut oka widać jak się tu przyjeżdża. Proszę o to bardzo krótka lista, która przyszła mi na myśl:
- na powitanie całują się dwa razy w poliki
- Rumuni bardziej są ostrożni od obcokrajowców - podałam już wcześniej wiele przykładów ale co jeszcze to np. w centrach handlowych w strefie restauracyjnej kobiety nie wieszają torebek na krzesłach bądź kładą na ziemi czy gdzieś z boku, trzymają swoje torebki na kolanach
- można przechodzić gdzie się podoba, policja nie zatrzymuje, ale kierowcy trąbią
- jogurt smakuje jak śmietana
W Konstancy leje. Leje od paru dni jak słyszałam. Zresztą odkąd wysiadłam z pociągu topiłam się w kałużach. Przyjechałam tutaj na dosłownie parę godzin odebrać moje rzeczy od koleżanki Turczynki i dalej ruszyć tam, gdzie miałam studiować, czyli do Suczawy(Suceava).
W czasie tego krótkiego pobytu w Konstancy odwiedziłam znajomego krytyka rumuńskiego. Podarował mi on filmy rumuńskie warte obejrzenia. Poznałam jego przeuroczą żonę, która wiedząc, że jadę w dalszą podróż wcisnęła mi na siłę paczkę z jedzeniem. Naprawdę urocze małżeństwo. Po spotkaniu i ciekawej konwersacji Angelo, który ma korzenie polskie i nosi nazwisko naszego wieszcza narodowego odprowadził mnie do taksówki, ponieważ zmierzchało powiedział taksówkarzowi, gdzie ma mnie zawieźć tak, żebym nie została oszukana.
W zielonej, ale chłodnej Suczawie oglądałam już tylko w ekranie telewizora jak wschód Rumunii - wybrzeże - trapią ulewy i sztormy. Pozostawałam z tego powodu w ciągłym kontakcie ze znajomymi, których tam pozostawiłam. Martwiłam się o nich. Jednakże na szczęście nie mieli żadnych przykrych przygód.
Filmy polecane przez rumuńskiego krytyka filmowego:
California Dreamin' reżyseria Cristian Nemescu
BOOGIE
A fost sau n-a fost 2006
Medalia de onoare Calin Netzer
If I want to whistle, I whistle
Pytacie mnie o rzeczy/sprawy, które na pierwszy rzut oka widać jak się tu przyjeżdża. Proszę o to bardzo krótka lista, która przyszła mi na myśl:
- na powitanie całują się dwa razy w poliki
- Rumuni bardziej są ostrożni od obcokrajowców - podałam już wcześniej wiele przykładów ale co jeszcze to np. w centrach handlowych w strefie restauracyjnej kobiety nie wieszają torebek na krzesłach bądź kładą na ziemi czy gdzieś z boku, trzymają swoje torebki na kolanach
- można przechodzić gdzie się podoba, policja nie zatrzymuje, ale kierowcy trąbią
- jogurt smakuje jak śmietana
Brasov |
automat z jajkami, Brasov |
Brasov |
Brasov |
Brasov |
Brasov |
Brasov |
Brasov |
Subskrybuj:
Posty (Atom)