Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

poniedziałek, 16 września 2013

Drugie wrażenie I

Jestem już tutaj 3 tygodnie czas na konfrontację z moim pierwszym wpisem.


Mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, najbardziej trafne... etc. Mówi się również, że pierwsze wrażenie bywa mylące. Ja bym raczej zamieniła te dwa powiedzenia na: "Nie dajmy się zwieść pierwszemu wrażeniu". Rzeczy są względne. Każda ogólna prawda może być z łatwością obalona. Nie wyznaczajmy sobie schematów myślenia, bądźmy elastyczni. Wszystko zależy od naszych doświadczeń, na bazie których budujemy sobie... no właśnie co... opinię?


Moja opinia o Rumunii?
Szczerze - nie mam opinii. Nie chcę jej nawet mieć, bo musiałabym się zamknąć w pudełku modeli i algorytmów myślenia. Jak ktoś mnie pyta jak mi się podoba to odpowiadam: bardzo. Zgodnie z prawdą, bo kocham być tutaj. Kocham, bo kocham poznawać nowe miejsca, nowe kultury, odkrywać świat. Jestem szczęśliwa, bo spełniam swoje marzenia. Natomiast jeśli ktoś mnie zapyta, jaka jest Rumunia, ciężko się zmieścić w paru słowach. Ba! Ciężko się zmieścić w kilku zdaniach. Są rzeczy, które mnie fascynują, są wg mnie unikatowe, niesamowite na skalę tego co do tej pory ujrzałam w życiu(niezbyt wiele), a są sprawy, które nie do końca przykuwają moją uwagę. I nie mówię tutaj np. o obdrapanych, starych, zniszczonych budynkach, które w ogólnym poczuciu estetyki mogą być dla kogoś zupełnie nieinteresujące. Dla mnie np. są zachwycające, bo prawie każdy z nich tutaj ma jakiś szczegół, niesamowity element, w którym się lubuję. Wszystko to jest zależne od indywidualnych preferencji.


Po trzech tygodniach, moje odczucia zmieniły się nieco. Emocje trochę(ale tylko trochę) opadły. Dałam sobie czas na lepsze poznanie. Chociaż ciągle właściwie moje wrażenia przemieszczają się w obrębie jednego miasta. Mimo, że byłam już w Bułgarii i po drodze w jednym charakterystycznym miasteczku rumuńskim, to wciąż mało, mało, mało, mało... . Myślę, że takich konfrontacji, jak ta, będzie więcej - za każdym razem, gdy będę zmieniała swój punkt na mapie. O wyprawie do Złotych Piaskow(Zlatni Piaseci) wkrótce. Tymczasem jutro wybieram się na wycieczkę do delty Dunaju.


Jeszcze raz... Rumunia kraj wielkich kontrastów. Jeśli jednak myślimy o Rumunii będąc w Polsce, a nigdy tu nie byliśmy to powinniśmy odrzucić nasze wyobrażenia, które prawdopodobnie zostały wykreowane przez media oraz innych "znawców", którzy tu nie byli. Są one całkowicie błędne i nie odnoszące się do tutejeszej rzeczywistości. Myśląc o Rumunii trzeba zmienić kategorie myślenia.

Kraj jak każdy inny. Tyle, że bardzo dużo tutaj chaosu - w Konstancy, mam na myśli. Jeśli chodzi o rozkłady jazdy autobusów tutaj to nie wiadomo gdzie ich szukać. Trzeba za każdym razem pytać kierowcy, czy dany autobus jedzie tam gdzie byśmy chcieli. Cały autobus czeka bo pięć osób musi zapytać. Bilet jednorazowy w dwie strony kosztuje 3PLN. Jednak nie ma co się martwić jeśli nie posiada się biletu. W takiej sytuacji, daje się kierowcy łapówkę w postaci 1PLN i jedzie się 'na gapę', a  kierowca poinformuje, jeśli będzie kontrola. W ciągu 3 tygodni nie doświadczyłam żadnej kontroli. Może dlatego, że poruszam się MaxiTaxi.

MaxiTaxi to dopiero historia!
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. O MaxiTaxi nie wyczytasz już w ogóle nigdzie na przystanku. Na wysokich słupach masz jedynie tabliczkę z podaną nazwą stacji oraz numery linii autobusowych, które się zatrzymują oraz przedział godzinowy np. 8-23.
MaxiTaxi to minibusik z 14 miejscami dla osób siedzących(z tego co możemy wyczytać w środku) i z nieskończoną liczbą miejsc dla osób stojących. Raz naliczyłam 21 osób. Jednak to i tak nie maximum. Kierowca wpuszcza wszystkie osoby, które tylko dadzą radę się wepchnąć. Może trochę mu przeszkadza, że trzy osoby opierają się o przednią szybę(raz tak jechałam), a dwie słaniają się o niego, ale co tam... ważne, że zapłaciły. Przejazd w takim luksusie kosztuje 1PLN niezależnie od pokonanej trasy. Ciężko się czasem wydostać, szczególnie jak się jest na samym tyle(razem z akcesoriami do sprzątania), ale całe szczęście są tylne drzwi! ...Tak, tylne drzwi... które, niedomknięte przez poprzednio wysiadającą osobę, podczas jazdy dają Ci nową jakość podróżowania: jest duszno, ciasno, trzeba pilnować by nikt Ci nic nie zwinął, ale za to jest adrenalina. Jednak w naszych autobusach też często przeżywałam niesamowite przygody, które nie mieszczą się w głowie człowieka doświadczonego cywilizacją. 'Ciesz się Pan, że w ogóle jedziesz!'

Wracając do tematu agresji kierowców. Dużo tu trąbienia. Nawet jak przechodzę na pasach to trąbią, ale podobno również w ten właśnie sposób panowie wyrażają swoje zainteresowanie. Hm... w Polsce też można się spotkać z takimi manierami. Zastanawiam się co Ci gentelmeni chcą osiągnąć przez takie zachowanie, ale może jest jakiś w tym 'telos'. Może ktoś mi wytłumaczy?:)

I teraz niezły miks - agresja + MaxiTaxi. Istna gratka! Wyobrażacie sobie to?
To ja Wam powiem. Jadę sobie spokojnie na uczelnię(mam 10 min.) akurat udało mi się usiąść jak cywilizowany człowiek i nagle widzę jak kierowca trąbi, jakieś zajeżdżanie drogi się odbywa z innym samochodem podobnego gabarytu, jakieś krzyki, potem oba samochody podjechały blisko, zmierzyły się okno w okno(było czerwone światło) i młody kierowca MaxiTaxi nagle splunął na sąsiada... ... ... .Na co nabuzowany sąsiad wyszedł z auta, odbyła się krótka szarpanina podejrzewam z wyzwiskami w obcym dla mnie języku i jak zmieniły się światła to powoli, ostrożnie, obawiając się uderzenia,kontynuowaliśmy jazdę.

Tutaj widać idealnie, że wszystko co napisałam w pierwszym wpisie o agresji na drodze wypełniło się, ale na odwrót.


 c.d.n.
Constanta

Constanta

Constanta

Constanta

Constanta

uroczyste zakończenie kursu, Constanta

uroczyste zakończenie kursu, Constanta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz