Kolejną naszą destynacją była Sighisoara. Nieduże miasto z niesamowitym urokiem. Moje ulubione w Transylwanii. Miałam wrażenie, jakby to była zagubiona, zapomniana włoska mieścina. Dlaczego taka impresja? To magiczne miasteczko było nieco wyludnione, wąskie uliczki z kolorowymi, ciasno stłoczonymi kamieniczkami, które miały ceglane przysadziste dachy. Czułam się tam jak w bajce. Warto poprzechadzać się w samotności właśnie tamtejszymi alejkami, zapomnieć się. Jeśli oglądaliście "Zakochani w Rzymie" i pamiętacie tę scenę gdy John (Alec Baldwin) spaceruje po swojej dawnej okolicy, w której mieszkał za młodu to tak dla mnie właśnie wygląda stara część Sighisoary(na marginesie to oglądałam ten film w pociągu do Cluj na laptopie u zapoznanego Rumuna - Andrei). Polecam pójść na szczyt wzniesienia. Można się tam dostać czarownymi, zabudowanymi schodami. Gdy ja po nich wchodziłam dobiegała mnie poruszająca muzyka gitary klasycznej i ukulele. Nie wiedziałam na początku skąd ta muzyka i to było... magiczne.
W każdym razie, konkrety: na górze znajdziecie cmentarz, który ma swoją specyficzną atmosferę.
Moje odczucia, gdy tam byłam to przede wszystkim zachwyt. A podczas całej mojej podróży czułam niezachwiane poczucie bezpieczeństwa i wolności.
W Sighisoarze spotkałam wycieczkę z Polski.
Nigdy podczas całej tej podróży nie czekaliśmy długo na stopa. Najwięcej może 30 min.
Ceny noclegów były różne od 0zł, 30 zł - gdy spędzaliśmy noc w pensjonacie, a w hostelach 50zł(w pokoju było razem 6-8 osób). Może było tłoczno i niezbyt komfortowo oraz co najgorsze całkiem drogo (przynajmniej dla polskiego studenta), ale osoby i lokacja na starówce wynagradzały wszelkie niedogodności.
Sighișoara w skrócie
miasto w środkowej Rumunii, nad rzeką Wielką Tyrnawą (rum. Târnava Mare). W 1849 miała tu miejsce jedna z bitew w powstaniu węgierskim, w której najprawdopodobniej poległ adiutant Józefa Bema, węgierski poeta Sándor Petőfi.
Miasto ma podpisaną umowę partnerską z Zamościem.
źródło: wikipedia.pl
Centrum miasta jest wpisane na listę UNESCO jako najlepiej zachowany średniowieczny zespół miejski w Europie Środkowo-Wschodniej
źródło: http://www.fmw.uni.wroc.pl/?q=dla-nauczycieli/matematyczna-europa/transylwania/matematyczna-transylwania
Kolejnym miejscem, do którego chcieliśmy wyruszyć był Sibiu. Gdy szliśmy w miejsce skąd można było dogodnie złapać stopa spotkaliśmy innych autostopowiczów z plecakami trekkingowymi. Okazało się, że są Niemcami, którzy wybierają się nieopodal na farmę by przenocować i trochę pomóc. Co ciekawe, na tej farmie jak i w wielu innych w tym regionie podobno odbywają swoje kary niemieccy więźniowie. Chciałam sprawdzić tę informację w internecie, ale nie mogę nigdzie wyszukać. Jak coś wiecie - dajcie znać, koniecznie.
Od razu stwierdziliśmy z moimi znajomymi, że chcemy też pojechać na taką farmę. Zobaczyć i poczuć ten klimat. Zadzwoniliśmy czy znalazłyby się jeszcze 3 miejsca, jednak okazało się, że niestety nie. Może jeszcze kiedyś spróbuję.
Z przypadkowymi znajomymi życzyliśmy sobie 'szczęścia' i pozostawiając ich poszliśmy dalej. Nie sądziłam, że istnieje szansa, żebym ich jeszcze kiedykolwiek spotkała, bo świat jest ogromny, a ja ich widziałam tylko raz na oczy przez jakieś 15 minut. A jednak! Życie jest nieprzewidywalne! W pociągu z Brasova do Konstancy spotkałam ich w wagonie(wagonów było 12).
...
Czyż życie nie jest niesamowite? Piękne?
Fratelli Club, Constanta |
Constanta |
Constanta |
Constanta |
Constanta |
Constanta |
Constanta |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz