Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

piątek, 31 stycznia 2014

Seromaniacy

Po tak dużym wyborze serów można wywnioskować, że Rumuni to seromaniacy. Niestety nie jestem, aż taką znawczynią serów by opisać Wam sytuację na rumuńskim rynku serów dlatego posilę się innymi źródłami, a wy może posilcie się jakimś serem czytając ten wpis... może kozim? 

Zacznijmy:


Duży wybór rozmaitych serów z kategorii "białych", z których każdy jest inny i żaden nie przypomina naszego twarogu: ciekawy smak ma żelowata UrdăTelemea przypomina nieco fetę, ale liderem jest odpowiednio przyprawiony w domu Caş.


źródło: http://dziennikwedrowny.blox.pl/2010/08/Co-warto-zjesc-w-Rumunii.html


Brânză to po rumuńsku ser, ale tym określeniem określa się również pewien rodzaj sera(wszystko w zależności od regionów). Poza tym wyczytałam, że tym mianem określa się tylko i wyłącznie sery białe czyli z poniższych wszystkie oprócz żółtych. Całkiem niezłe zamieszanie z tą 'brynzą' jest bo inne źródło mówi, że to sery owcze, ale Cas to też ser owczy, ale słodszy. 


Piszę ten wpis... i im dalej brnę w temat tym mniej wiem. Ciężko to usystematyzować.



SERY BIAŁE:


1. Ardalena


Pochodzenie i wytwarzanie:

Ten niezwykły ser z mleka bawołów pochodzi z Transylwanii, w środkowej Rumunii. Dojrzewanie trwa ok. 12 miesięcy.

Wygląd i smak:

Ser ma zwartą konsystencję i czysty smak. Produkowany jest w kształcie dużego,żółtego dysku z licznymi dziurami wewnątrz.

Zastosowanie:

Ardalena nadaje się zarówno na przekąski jak i do tarcia lub gotowania.


2. Branza de Burduf

Wygląd i konsystencja:Ser Branza de Burduf wytwarzany jest z mleka owczego. Ser pokrojony jest na male kawałki, solony a następnie ręcznie wyrabiany w dużej misce z drewna. Później mieszaninę umieszcza się w owczym żołądku lub w owczej skórze, ktora wcześniej starannie została oczyszczona lub ww probówce z kory sosnowej. Jeśli ser jest w żołądku lub w skórze, może być tam przechowywany przez dłuższy czas.


Smak i zapach:
Jeśli ser przetrzymywany jest w korze, wtedy ma specyficzny smak żywicy sosnowej.


Pochodzenie:
Jest to ser pochodzący z południowo-wschodniej Transylwanii w Rumunii.



3. Telemea. 


Wygląd i konsystencja:

Telemea (wymowa [teleˈme̯a]) to tradycyjny ser z Rumunii. Ser tworzony jest czasami z mleka krowiego, częściej z mleka owczego. Telemea przypominagrecki ser Feta, bulgarski/macedoński Sirene i serbski Sir. Telemea może mieć wysoki poziom zawartości wody, robiąc się półmiękkim, kremowym, białym serem. Ma ciężki posmak. Solony w solance. Przechowywany w drewnianych beczkach o nazwie putini, o masie ok.1 kg, i wymiarach 10,5x10,5x8-9 cm.

Smak i zapach:

Ser Telemea ma pikantny smak z posmakiem orzechowym, po dodaniu nasion cumin.

Podawanie:

Telemea jest podawany jako przekąska, do sałatek i dań takich jak omlet, naleśniki, ciasta. Czasem dodaje się ziarna kminu do zaostrzenia smaku.

4. Urda.

Wygląd i konsystencja:
Urdă (wymowa [ˈurdə]) jest serem pochodzenia Rumuńskiego. To biały, świeży ser o kruchej teksturze. Proces robienia jest podobny do tworzenia sera Ricotta. 
W niektórych regionach, smak i wygląd jest podobny do Ricotty, ale w Transylwanii jego tekstura i smak bardzo się różnią.

Podawanie:

Jako przekąska, dodatek do naleśników.

5. Cas

Wygląd i konsystencja:

Caş (wymowa [kaʃ]) to ser produkowany w Rumunii. Jest tworzony poprzez dodawanie tłuszczu do świeżego mleka. Kiedy grudki się zbiorą, są rozgniatane i zbierane do materiałowego worka, podwieszane, co powoduje, że wszytko ładnie wycieka jak z sitka. 

Ser ma kształt okrągły, łezkowaty, wysycha dopóki nie pojawi się kolor żółty i ostry smak. Caş jest używany do tworzenia innych serów jak: Brânză de Burduf czy Caşcaval.

SERY ŻÓŁTE:

1. Cascaval.

Wygląd i konsystencja:

Caşcaval to tradycyjne sery, specyficzne półtwarde z mleka krowiego lubowczego. Kilka rodzajów sera rumuńskiego Caşcaval mają status PDO w E.U. Ser jest bardzo podobny do serów bałkańskich, greckich i sycylijskich Caciocava.

1.1. Cascaval de Penteleu.

 z mleka owiec z regionu Dobrudży. 
W 2005 r. Unia Europejska przyznała Penteleu Chronioną Nazwę Pochodzenia.

2. Nasal.


Tradycyjny ser z rumuńskiego regionu Cluj, i ma taką samą nazwę jak miejscowość, gdzie jest produkowany. Dojrzewający ser z mleka krowiego.



I tak wydaję mi się, że niedostatecznie wyczerpałam temat. Jakbyście się dopatrzyli błędów dajcie znać albo pytania - śmiało! Chętnie poszukam, dowiem się sama.


źródła: 
http://www.seromaniacy.pl/
http://forum.gazeta.pl/forum/w,25616,38575367,,sery_sery_sery.html?v=2
wikipedia.pl

czwartek, 30 stycznia 2014

Makłowicz w podróży - Sybin(Sibiu), Rumunia

http://vod.pl/maklowicz-w-podrozy-rumunia-sybin,102447,w.html

8 nóg, szczękoczułki, głowotułów i odwłok

Ze specjalną dedykacją dla siostry.

Wczoraj przeleciała mi myśl przez głowę, którą udało mi się zapamiętać, że ja tu w ogóle nie widuję pająków. Tylko raz jak byłam w lesie jeden malutki był pasażerem na gapę. Poza tym, nigdy więcej nie spotkałam, w akademikach, mieszkaniach i domach ani widu ani słychu.


dziś po hiszpańsku:
Besos!

Czego się napijesz? Ţuică? Palincă?

Artykuł z http://www.vinisfera.pl/wina,1015,129,0,0,F,news.html

pt.


Tuica. Rumuńska moc

autor: Mariusz Kapczyński
Tekst ukazał się wcześniej w "Rynkach Alkoholowych"


Ten trunek jest w Rumunii znaleźć łatwo - na  stole u goszczących nas właśnie gospodarzy, na targowych straganach, przydrożnych kramikach i w ekskluzywnych sklepach z wyszukanymi alkoholami. Ţuică, bo o niej mowa, jest dostępna wszędzie, jest bowiem stałym elementem kultury gorzelniano-kulinarnej Rumunii. O ile o tamtejszych winach w Polsce coś jednak wiadomo (choć do doskonałości daleko) o tyle tujcę zna mało kto. A może znacie? Nie? No to posłuchajcie.

Wszędobylski trunek
Owszem, Rumunia winem stoi, ale nie brak tu również interesujących mocniejszych alkoholi. Ţuică (czyt. tsujka) z pewnością do takich należy (inne nazwy pod którymi można ją spotkać: to: tzuika, tsuika, tsuica lub tzuica). Jest to tradycyjna rumuńska wódka, w oficjalnych wydaniach produkowana tylko ze śliwek, choć spotkać można trunki powstałe z wykorzystaniem innych owoców, w tym również ze skórek winogron. Choć są one nazywane "tuicą", to urzędowo nie mogą nosić tej zastrzeżonej nazwy, lecz nazywane być winny "rachiu". Podobnie wśród rumuńskich alkoholi funkcjonuje nazwa "palincă", którą często tak nazywa się mocne wydania tuicy - wedle obowiązujących standardów nie jest to dozwolone (pilnuje tego państwowa instytucja ASRO odpowiedzialną za zachowanie wymogów ISO). Jednak kiedy odwiedza się ten kraj, łatwo zauważymy (dzielę sie tutaj własnym doświadczeniem), że codzienny, nieformalny podział jest następujący: "Ţuică" to ogólny termin na mocny "swojski" alkohol, "Palincă" - tak często nazywa sie wódkę wyprodukowaną ze śliwek (choć przecież to przynależy tuicy...), z kolei "Horincă" to alkohol wyprodukowany z jabłek lub gruszek... Przyznacie - panuje całkiem niezłe pomieszanie.

(To ja jeszcze dodam do tego zamieszania moje doświadczenie - mój mały przypis - Rumuni często nazywają naprzemiennie tuica - palinca. Częściej spotykam się z nazwą Palinca... .)

Moc zasadami
Historia tego rumuńskiego trunku niknie w pomroce dziejów i zamierzchłych gorzelniczych tradycjach tych terenów, ale historyczne, mocne podstawy źródłowe wskazują już na XV wiek. Przez stulecia był to trunek robiony domowymi sposobami, trwale i mocno wpisany w cykl pór roku i naturalnego odruchu zagospodarowania zebranych owoców i dbałości również o tę "mocniejszą" część zapasów w spiżarni. 
Destylacja tuicy odbywa się najczęściej w okresie od końca października do początków grudnia (kiedy już zakończone są podstawowe prace nad winem). Oczywiście legalna produkcja tego alkoholu dziś jest oficjalnie skodyfikowana. 
W tym kontekście zasady mówią, że główny proces wytwarzania tuicy musi zakończyć się przed świętami Bożego Narodzenia, tak aby nie "przenosić" produkcji na kolejny rok. Fermentacja zacieru, trwająca 6-8 tygodni, odbywa się nierzadko w dużych starych beczkach (zwanych butoaie albo căldări). Po tym procesie następuje dwukrotna destylacja surowca. W zgodzie z tradycją i obowiązującymi standardami destylację przeprowadza się w miedzianych aparatach destylacyjnych (cazan) do ich podgrzewania używając żywego ognia (rozpalanego na drewnie lub węglu drzewnym). W regionie Oltenia czy Wallachia destylacja odbywa się tradycyjnie w specjalnie wybudowanych "stodołach" lub na podwórzu. Z kolei w Transylwanii tradycyjnie proces ten przeprowadza się bardzo często w mniej dostępnych miejscach, w górskich chatach.

Jak deklarują sami wytwórcy, proces destylacji doświadczeni producenci (nie dysponujący zbyt nowoczesnym sprzętem) kontrolują po prostu interpretując dźwięki, jakie wydobywają się  z pracującego aparatu oraz poprzez degustację kolejnych partii trunku.
Zazwyczaj wyodrębnia sie trzy partie destylatu:
-  mocna (ţuică  de-a-ntâia) - zazwyczaj destylowana dwa razy, stanowi zazwyczaj ćwierć całej produkowanej partii, jej pierwszy rzut z aparatu ma moc 55-65% alkoholu (podobnie do palinki). Ten "rzut" zawiera jeszcze sporo zanieczyszczeń produkcyjnych (pochodzących z owoców, z naczynia, etc.) w tej postaci używana raczej w innych rolach, np. dezynfekcji, czy też w oczyszczaniu "przemysłowym"
- właściwa (ţuică de-a doua) główny trzon produkcji stanowiący około 50% całości uznawany przez Rumunów za właściwą treść ţuică (40-50% alkoholu)
- słaba (znana jako ţuică de-a treia lub apă de ţuică) - sam "ogon" destylatu, słaby pod względem mocy i jakości, 5-10%.

Smak dojrzałości

Po destylacji ţuică może być leżakowana od 6 miesięcy do 10 lat w dębowych beczkach (w zależności od koncepcji producenta - starych lub nowych), co nadaje trunkowi perłowo- żółty kolor, bardziej wyrazisty aromat i łagodniejsza strukturę. Dobra, prawdziwa ţuică wymieszana z odrobioną wody nie powinna stawać się mlecznobiała czy mętnieć - czym objawiają się czasem "pirackie" wersje - niezbyt uczciwie wykonane produkty. 

Charakterystyczny orzechowo-drewniano-korzenny aromat wnikający ze specyfiki długiego dojrzewania trunku nazywany jest czasem w Rumunii aromatem "starej tuicy" (ţuică bătrână), z kolei specyficzny, surowy i szorstki zapach "drewniany" jest typowy jest dla ţuicy młodej, "nowej" (ţuică   proaspătă). Ludzi produkujących trunek zwie się czasem "tuicakami" (ţuicari albo - w zależności od regionu - căzănari, cazangii). Wiele rodzajów ţuică to produkty domowe, wykonywane w domach od dawna, z dziada pradziada - zarówno dla potrzeb własnych jak i handlowych. Zaznaczyć trzeba, że jeśli chodzi o obowiązujące prawo, to nie jest to proceder do końca legalny - jednak zważywszy na nieciekawą sytuację ekonomiczną w wielu regionach - rząd przymyka na tę działalność oko, uznając ją za naturalny element lokalnej kultury gorzelniczej, który pozwala ekonomicznie zasilić lokalną społeczność. 
Nie ma więc kłopotu, by w butelkę tuicy się zaopatrzyć, zarówno u przydrożnych handlowców (zazwyczaj sprzedających trunek w plastikowych butelkach, bez etykiet); czasem w domach (są informujące tabliczki przy drodze), ale też bez problemu jej wydania legalne i bardziej ekskluzywne nabędziemy w marketach czy sklepach z alkoholem. Zdarza się ze niektóre gminy otrzymują licencje i legalnie produkują i butelkują tuicę pod lokalnymi etykietami.

Świąteczne hulanki

Tuicę pija się przed posiłkiem jako swoisty, mocny "apperitiff", choć w niektórych domach opowiadano mi, że dawniej pijało się ją właściwie do każdego posiłku, zaprawiając nią nawet porządne, wzmacniające śniadania, mające dać dużo energii do pracy w polu. 
Tuicę wypija się na raz, jako jeden "strzał" z kieliszka, gdyż jest zbyt mocna i chropawa do popijania łyczkami. Przekąską bywają często lokalne wędliny, owczy ser telmea, cebula, pomidory, papryka... Ţuică jest serwowana wszędzie - podczas uroczystości rodzinnych, wesel, styp, polowań, dożynek, a często nawet podczas imprez gdzie piło sie głównie wino - i tak przystoi zaserwować ją na zakończenie spotkania. Cieszy się wielkim poważaniem, nie dziwi przeto, że "wizerunek" butelki z ţuicą jest na wszelkiego rodzaju herbach, ikonografiach miast i emblematach.

Drzew śliwkowych (śliwka europejska - Prunus domestica i jej podgrup gatunków Bullace) w Rumunii nie brakuje, to jedno z najczęściej spotykanych w Rumunii drzew owocowych (kraj wiedzie prym jeśli chodzi o produkcję tego owocu w Europie). Same regularne sady zajmują tu około 80 tysięcy hektarów. Trzeba przy tym wiedzieć że ponad 75% owoców przeznaczonych jest właśnie na produkcje tuicy. Wedle spisu ludności z 2003-2004 roku niemal 144 tysiące gospodarstw i farm zadeklarowało uprawę śliwek i produkcje tuicy a i tak chyba należałoby uznać te dane za zaniżone. 

Rozmarzone oczy "Gąsiora"

Jedną ze znanych marek jest ţuică produkowana od niepamiętnych czasów ze śliwek rosnących na wzgórzach otaczających  miasteczko Piteşti. Owa "Ţuica de Piteşti" dała się współcześnie poznać również pod nazwą "Ochii lui Dobrin" czyli "Oczy Dobrina". Honorowano w ten sposób utalentowanego rumuńskiego piłkarza grającego w latach 60. i 70. ubiegłego wieku - Nicolae Dobrina (zwanego "Gąsiorem"), który właśnie w Piteşti się urodził. Inna, nieformalna część, legendy głosi, że na nazwę wpłynął nie tylko fakt miejsca narodzin gracza, ale także nazbyt często "rozmarzone" tuicą oczy futbolisty.... 
Spotkać możemy także pewien inny typ omawianego tu trunku  - tuicę owocową "ţuica cu fruct". To swego rodzaju nalewka - dobra ţuică w dużej butli, w której znajduje się cały owoc - najczęściej jabłko lub gruszka. Metoda jest znana i prosta  -puste butelki zakłada się wiosną lub wczesnym latem na zawiązujące owoc gałązki, następnie owoce rosną i dojrzewają wewnątrz tak stworzonej "szklarenki". Dojrzały owoc pozostaje później zerwać wraz z butelką i zalać rasową tuicą...
Miejsca, gdzie tradycyjnie produkuje się cenioną tuicę to region Buzau, Cimpulung, dolina Mures, wspomniane góry wokół Pitesti, a także Vălenii de munte, Prahova, Topologul, Argeş, Târgovişte, Dâmboviţa , Câmpulung, Muscel.
Ţuică uznana jest przez UE za produkt regionalny, i choć jest to klasyczny produkt "hand made" produkcja jego zostać musiała skodyfikowana i ujęta w formalne ramy. Jednak te mniej oficjalne, domowe, niekodyfikowane produkty również warte są uwagi. Miałem okazję degustować tujcę z różnych źródeł: w czyimś domu, kupioną niemal w szczerym polu u przydrożnego sprzedawcy, czy w różnych winiarniach (np. zacnej, ofiarowanej przez enologa z winiarni Carl Reh - efekt jego bezkompromisowych eksperymentów i poszukiwań "najczystszego smaku"), próbowałem także bardziej ekskluzywnych, legalnych wersji (o jednej z nich napiszę za chwilę). Przyznać trzeba - za każdym razem niby to było coś innego, obrazującego na swój sposób intrygujący i niesforny świat gorzelniczej sztuki, a jednak był on niemal zawsze zamknięty w stylistycznych ramach jednego trunku. 

Duch Transylwanii

Jedną z bardziej cenionych firm produkujących tujcę jest Zetea. Trunek ten produkowany jest tu od pokoleń przy wykorzystaniu tradycyjnych metod i sprzętu. Produkcja od zawsze przechodziła z ojca na syna. Najbardziej znaczący akcent we współczesnej historii miała oczywiście rewolucja 1989 roku. Dowodzący w tym czasie firmą Silviu Zetea, zgodnie ze standardowymi wtedy procedurami przeorganizował rodzinną półlegalną firmę w oficjalne Company S.C. Privat Silviu Zetea SRL - zachowując tradycje rodzinne z jednej strony i wchodząc jednocześnie w nowo tworzący się świat rumuńskiego biznesu. Granice były otwarte, firma dość szybko zyskała uznanie, ich sztandarowy produkt - Zetea de Transilvania zdobyła za granicą, na konkursach trochę prestiżowych medali. Jednak nie medale są tu ważne, istotna jest jakość, a tę wśród rumuńskich tsujek Zetea utrzymuje na dobrym poziomie. Weryfikacja jest prosta - jeśli pyta się autochtonów o najlepsze tuicę, niemal wszyscy (po wymienieniu rodzinnych i sąsiedzkich produktów) z dumą wyróżniają Zetaę. Sama firma dba o wizerunek - wszystkie serie trunku Zetea jako narodowe dobro mają należytą oprawę, są bardzo kunsztownie konfekcjonowane. Będąc w Rumunii warto pamiątkową butelczynę nabyć lub po prostu w którejś z restauracji zamówić kieliszek zacnego trunku.


Rekomendacja autora:
Ţuică Zetea de Transilvania, 50%
Lekka, herbaciano-słomkowa, czysta barwa. W aromatach od razu da się wyczuć orzechy laskowe, korzenność, suchą trawę i "mleczny" karmel. W usta jest rasowa, lekko chropawa z akcentem beczki, wytrawna i lekko korzenna. Krzepka, lekko zadziorna i mocna. Łączy jakby kremowo-orzechową nutę w pierwszym momencie, z chropawością beczkowej taniny i lekką szorstkością faktury trunku w finiszu. Poza tym, jest dobrze rozgrzewająca, moc jest wyrazista lecz nie agresywna. W tle owocowa nuta (cytryna, jabłko, przejrzała pigwa) zasuszone kwiaty, łagodny karmel i lekki rejestr apteczno-żywiczny. Ogólnie jest tu charakter i wyrazistość oraz dość pikantne, szorstkie zakończenie. Butelka "Ţuică Zetea de Transilvania" o pojemności 0.7 l kosztuje 100 lei czyli około 92 złote. Niech moc będzie z Wami.



© Mariusz Kapczyński



Teatr w pubie

Jeśli myślicie, że takie połączenie nie może istnieć to jesteście w błędzie.

Byłam żywo zainteresowana tym wydarzeniem kulturalnym od pierwszego momentu, gdy tylko o nim usłyszałam. Teatr wystąpi w regularnym pubie. Nie wyobrażałam sobie tego. Nie miałam żadnych oczekiwań, ale byłam ciekawa organizacji oraz reakcji ludzi.

Mała scenka. Mnóstwo ludzi. Ledwo co znaleźliśmy miejsce. Prawdopodobnie bezczelnie zajęliśmy jakieś miejsca zarezerwowane dla kogoś, ale nikt nic nie powiedział. Ci ludzie nie pojawili się, więc wszystko w porządku. Byliśmy chwilę przed, więc widzieliśmy przygotowania. Ludzie rozmawiający głośno popijający piwa rozmawiali i zerkali w kierunku scenki, cóż tam też będzie się działo.

Scenografia: 3 krzesła, stół, tło - ukazany dom z zewnątrz z oknem i drzwiami. Stroje - pełne, stylizowane na starodawane wiejskie stroje.

Gra aktorska - nie do końca wiem, bo nie słyszałam praktycznie nic. Aktorzy nie mieli mikrofonów a na sali było głośno od rozmów. Raz po raz słychać było głośne 'ĆĆĆŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ'.

Oczywiście trzeba dodać, że nic nie rozumiałam i nic nie zrozumiałam z sytuacji.

Całość trwała może 10 minut. Nie wiem czy tak miało być czy przy małym zainteresowaniu publiczności aktorzy się poddali.

Po zakończonym pokazie ludzie chwilę klaskali po czym przeszli do rozmów, które musieli przerwać na oklaski.

Nowe doznania kulinarne

Ostatnio próbuję trochę pieczywa i wypieków... wszelkiego rodzaju. Naprawdę mają tutaj szeroki wybór. Wydaję mi się, że o wiele większy niż w Polsce. Na każdym kroku możesz spotkać specjalne budki - niektóre wbudowane w budynki, niektóre jak kioski... niektóre te miejsca są już z wyrobioną marką i mają wiele punktów w różnych miastach w Rumunii.

Ostatni mój hit to coś w stylu calzone wypełnione w środku gotowanymi ziemniakami(może jeszcze cebulka?). Pyszne! A może widzieliście coś takiego w Polsce? A jakie znacie nasze typowe polskie wypieki? A może odkryliście coś ostatnio nietypowego?

Całuję,
M


środa, 29 stycznia 2014

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! (najświeższy!)

Zacznijmy śpiewnie!


Z biblioteki multimedialnej mojego drogiego Hiszpana.

Wasz zima zła, ale nasza jeszcze bardziej. Ostatnio sprawdzałam. U Was było -5 a u mnie -12!!!!!!!!!!!! A wczoraj to zamarzły mi włosy.

Hiszpanie lubią śnieg. Jest to dla nich coś nowego. Ale tak się zastanawialiśmy, że oni nie pojmują w takim stopniu jak my tego zjawiska. Spójrzmy chociażby na słownictwo... nasze zimowe słownictwo jest całkiem bogate, a u nich brak  pewnych wyrażeń.

Poza tym, szczególnie Ci z południa, nie wiedzą co to buty, które mają solne zacieki, chlupa w butach, odśnieżanie samochodu, kierowanie w nienagrzanym samochodzie, zmiana opon na zimowe, nie wiedzieli co to aniołki na śniegu... Wczoraj spróbowali pierwszy raz.

Albo na przykład zagrożenie związane ze zbyt dużą ilością śniegu na dachu... . My też nie byliśmy świadomi tego, aż musiała się wydarzyć tragedia.

...


Msza w Rumuńskim Kościele Prawosławnym

W języku angielskim brzmi to Romanian Orthodox Church, co sugeruje, że kościół jest ortodoksyjny. Przyznam się, że zwykłam to tak tłumaczyć. Jednakże dzięki temu wpisowi i moim poszukiwaniom dowiedziałam się, że 'orthodox' to 'prawosławny', co całkowicie zmienia postać rzeczy.

Jak wygląda? (odniesienie do grudniowych doświadczeń)

Moimi oczami* wygląda to tak(*wiele kwestii musiałam dopytać mojej rumuńskiej koleżanki):

Nie wiem być może będę pisała o rzeczach dla niektórych oczywistych, ale dla mnie to był pierwszy raz, gdy uczestniczyłam w prawosławnej mszy.

Msza trwa od 8 do 12-13 w niedzielę. Zależy nie wiem od czego. Wierni przychodzą kiedy im pasuje, ale jak już przyjdą raczej zostają do końca. Kupują świeczki, które zapalają w kościele w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach lub na zewnątrz są również specjalne miejsca, w których można zapalić świeczkę za zmarłych bądź w trosce o żywych - istnieje specjalna podziałka.

W kościele część mszy pop był na zewnątrz ikonostasu, bliżej wiernych, część działa się w części niedostępnej dla wiernych.

W kościele nie ma za bardzo ławek ani krzeseł. Osoby starsze przynoszą albo swoje własne siedziska albo korzystają z tej niewielkiej ilości, która znajduje się w kościele. Podczas mszy wierni nie uczestniczą aktywnie - chyba tylko raz słyszałam jak wymawiali słowa jednej modlitwy wspólnie. Pieśni są śpiewane tylko przez chór. Polecam posłuchać sobie muzyki cerkiewnej.

Ludzie trochę gadają podczas mszy, rozglądają się. Kobiety zamężne muszą być w nakryciu głowy.

Starałam się podążać za tym co robią inni. Żegnałam się tylko w swój własny sposób. Rumuni żegnają się kładąc pierw rękę na prawym ramieniu a potem na lewym.

Ksiądz chodził z kadzidłem. Niektórzy wkładali coś do tego kadzidła, ale nie wiem co to było.

Zbierane były pieniądze.

W czasie spotkania muszą również klęczeć...klęczą w inny sposób niż ten mi znany... po prostu siadają na łydkach. Po jakimś czasie zaczęły mi drętwieć nogi. Czułam, że mi krew nie dopływa. Było to dla mnie trudniejsze niż klęczenie na kolanach.

Całowanie obrazów i innych świętych rzeczy. Tak, tak. Musiałam podejść i pocałować obraz dwa lub trzy razy - prawo, lewo.

Żebracy również znajdują się w kościele. A propos... Rumuni zawsze dają żebrakom pieniądze - zazwyczaj są to Cyganie. ZAWSZE. Pytałam czy te pieniądze będą dla tych ludzi właśnie czy może oni potem dają komuś innemu. Że to taki rodzaj zarabiana pieniędzy. Rumuni uważają, że te pieniądze zostaną spożytkowane w dobry sposób przez żebrających.

Sytuacja:
Kobieta nie może wejść do kościoła jeśli w danych dniach miesiączkuje. Pytałam koleżanki co ona o tym myśli. Powiedziała, że pop jej wytłumaczył to, że jest wtedy jakby nieczysta i ona się z tym zgadza. Koleżanka jest w moim wieku i studiuje politologię.

Co wy dziadki robicie?

Prawie aktualny post. Retrospekcyjne wywody w kolejnym. ;) 

W wielu miastach w Rumunii na skwerkach widziałam specjalne kamienne szachownice, a przy nich dziadków. Mnóstwo dziadków. Dwóch gra reszta obserwuje. Na ławkach dziadki grające w othello, reversów. Zadowolone dziadki. Aż miło popatrzeć. 


Teraz część dotycząca bieżących wydarzeń:

Zima nam dowaliła. Zimno. Śniegu mnóstwo. Gdy się przemieszczam mój sposób chodzenia przypomina bociana na mokradłach... . 

I ja się tutaj pytam: co robią dziadki, dziadkowie, dziadunie? Gdzież oni się podzieli? 



Martwię się o nich.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozwiązanie zagadki


"Prawosławny kraj" - artykuł z Przeglądu Prawosławnego

Wysłałam do redaktorów strony wiadomość z prośbą o aprobację, ale nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Bardzo chciałabym ten artykuł dodać, ponieważ jest interesujący i godny uwagi... . Mam nadzieję, że nie wynikną z tego żadne przykre konsekwencje.

Dzisiaj polecam poniższy artykuł. Pod artykułem na stronie źródłowej znajduje się jeden komentarz, który brzmi: "Artykuł genialny. Szczególnie go polecamy. Pawel"


Na południowe ziemie rumuńskie - Wołoszczyznę - prawosławie nadeszło ze strony Konstantynopola i Bułgarii. Stąd też wpływy bizantyjskiego Konstantynopola, a następnie prawosławnej Bułgarii dominowały na tych ziemiach aż do połowy czternastego wieku, kiedy w Arges, ówczesnej stolicy Wołoszczyzny, powstała pierwsza rumuńska metropolia prawosławna. W ten sposób nastąpiło uniezależnienie się od dotychczasowego zwierzchnictwa bułgarskich metropolii w Tyrnowie i Vicinie. 

Dzieje prawosławia na ziemiach rumuńskich są ściśle związane z burzliwymi dziejami narodu rumuńskiego, wytrwale broniącego swojej tożsamości i egzystencji. Prawosławie pomogło zachować świadomość narodową i stawiać skuteczny opór islamskiemu najeźdźcy. Działo się to kosztem wielowiekowego zacofania, a w każdym bądź razie braku możliwości rozwoju gospodarczego, kulturalnego i stworzenia trwałego organizmu państwowego. Musimy o tym pamiętać, oceniając bieżącą sytuację i dokonania współczesnej Rumunii. 
   W najnowszych dziejach Rumunii nowy etap otworzyło obalenie dyktatury komunistycznej w grudniu 1989 roku. Trwająca od 1948 roku dyktatura charakteryzowała się m.in. zwalczaniem wszelkimi sposobami Cerkwi prawosławnej, podobnie zresztą jak innych Kościołów. W świadomości Rumunów ateistyczna ideologia komunistyczna poczyniła ogromne spustoszenia. Tym większe było zaskoczenie wynikami powszechnego spisu ludności w 1992 roku, na powrót uwzględniającego w ankiecie spisowej kwestię wyznania. Okazało się mianowicie, że aż 99,8 proc. ludności Rumunii zadeklarowało przynależność do któregoś z wyznań. Zaledwie 331 obywateli zdecydowanie oświadczyło, że są niewierzącymi ateistami, zaś 24 314 osób nie określiło swej przynależności do żadnego z reprezentowanych w Rumunii Kościołów. Dla znających bliżej Rumunów i historię tego kraju wynik nie jest jednak zaskoczeniem. Potwierdza jedynie fakt, iż współcześni Rumuni są głęboko wierzącymi prawosławnymi, podobnie jak ich przodkowie z czasów zmagań z jarzmem tureckim. 
   Cerkiew prawosławna w Rumunii liczy obecnie około 19,5 miliona wiernych, na 22,5 mln mieszkańców ogółem, co stanowi 86,8 proc. ludności kraju. Do Kościoła rzymskoka-tolickiego należy 5 proc. ludności, Kościoła reformowanego 3,5 proc., grekokatolickiego 1 proc., ewangelickiego, 0,3 proc., unitariańskiego 0,3 proc. i innych religii 3,1 proc. 
   Należy przy tym pamiętać, że Rumunia jest krajem wielonarodowym, w którym Rumuni stanowią 89,5 proc. ludności, Węgrzy 7,12 proc., Romowie 1,76 proc. oraz Niemcy, Ukraińcy, Bułgarzy, Serbowie i inne narodowości łącznie - 1,62 proc. Z punktu widzenia struktury etnicznej, wyznania prawosławnego są w przeważającej części Rumuni (97,6 proc.), rzymskokatolickiego Węgrzy (57,6 proc.) i Rumuni (31,1 proc.), protestantami przeważnie Węgrzy (95,4 proc.), którzy w takim samym stosunku stanowią społeczność Kościoła unickiego. 
Charakterystyczna jest także wyznaniowa struktura geograficzna Rumunii. Na obszarze Siedmiogrodu, zamieszkałego licznie przez Węgrów, a kiedyś także przez Niemców, ludność prawosławna jest w mniejszości. Przeważa natomiast na pozostałych obszarach kraju, a przede wszystkim na Wołoszczyźnie, gdzie procentowy udział prawosławnych przekracza 95 proc. 
   W samym Bukareszcie ludność wyznania prawosławnego stanowi 96,5 proc. mieszkańców miasta. 
   Ogólnie rzecz biorąc Rumunia jest krajem prawosławnym, co znajduje wyraz nawet w godle państwowym, w którym orzeł dzierży w dziobie prawosławny złoty krzyż. Przywiązanie do religii prawosławnej jest powszechne, co się uwidacznia także w masowym uczestnictwie w obrzędach religijnych oraz w zwyczaju trzykrotnego robienia znaku krzyża przy mijaniu cerkwi i to nie tylko przez ludzi starszych, z natury bardziej przywiązanych do tradycji, ale również przez młodzież. 
   Można być pewnym, że zapowiadany na 2002 rok kolejny powszechny spis ludności potwierdzi dotychczasowe preferencje wyznaniowe w tym kraju. Na takie stwierdzenie pozwala również wynik ostatniego sondażu opinii publicznej z grudnia ubiegłego roku, kiedy Cerkiew prawosławna uzyskała największą liczbę głosów wyrażających pełne zaufanie (88 proc.), na drugim miejscu znalazła się armia rumuńska (76 proc.). Do tych faktów i opinii można jeszcze dodać szacunek i poważanie, jakim cieszy się Cerkiew prawosławna w opinii społeczności międzynarodowej w Rumunii.

autor: Szymon Chorzemski
źródło: Przegląd Prawosławny Numer 3(201) marzec 2002 
http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=72&id=8



Religie (2010)


źródło: wikipedia.pl


Hiszpan 'w moim ogródecku'

Zostałam nauczona nowej piosenki po polsku w gwarze ludowej przez... Hiszpana. Dzięki niemu teraz wszyscy w mieszkaniu śpiewają tę piosenkę - Hiszpanie i Francuzi, ale nie tylko zaraża tę piosenką również innych. Właśnie - przeprowadziłam się do mieszkania. Różnica w cenie nie jest duża, a nowe doświadczenia bardzo cenne.


Spotykam człowieka... mówię, że jestem z polski, a on mi mówi, że zna parę słów po polsku i zazwyczaj tutaj padają słowa 'na zdrowie' i 'ku**a'. Czasami jeszcze jakieś odmiany przekleństw, a rzadziej zwroty grzecznościowe, przywitania, pożegnania.


Oczywiście wszyscy uważają, że 'polska język trudna język', że najtrudniejszy w Europie. Żartują sobie często, że jest podobny zupełnie do niczego itp. ale są zainteresowani i nauczyłam paru przydatnych słówek.

Hiszpan, który nauczył mnie powyższej piosenki wykazuje duże zainteresowanie naprawdę. To bardzo miłe. Natomiast reszta czasami wykaże większe zainteresowanie(mówię ogółem o wszystkich obcokrajowcach, których do tej pory spotkałam)... i dzięki temu nauczyłam już Hiszpana liczyć od jeden do dziesięciu, 'proszę', 'cześć', 'dwa piwa proszę'. Francuza tego samego, a liczyć umie do... jednego.

Jeden kolega z Mołdawii, z Naddniestrza próbował mnie przekonać, że język polski jest podobny do rosyjskiego. Nie uważam tak. Miałam wielokrotnie do czynienia z Rosjanami i nie bardzo mogliśmy się porozumieć. Natomiast co ciekawe on mnie rozumiał... .

Podobny test wykonałam z Czechem ja mówiłam po polsku, on słuchał i potem miał powiedzieć generalnie co chciałam powiedzieć. Udało mu się. Chciałam ten sam test wykonać w drugą stronę, ale nie wymyślił, o czym mi powiedzieć... .

Co do ukraińskiego raz tylko miałam sytuację, że kobieta mówiła do mnie po ukraińsku, ja do niej po polsku i mniej więcej się rozumiałyśmy. W reszcie przypadków nie udało się to.

piątek, 24 stycznia 2014

W oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru

Poszliśmy ze znajomymi do pubu na stand up comedy. Oczywiście, że po rumuńsku. Gdy tak sobie czekaliśmy, dodam, że około godziny, próbowano nas zabawić muzyką, ale to tak głośną, że nie sposób było prowadzić jakiekolwiek rozmowy.

Tak tutaj w Rumunii spotkałam się z takim koleżem - restauracja, pub, klub, miejsce wydarzeń kulturalnych i nie wiadomo co jeszcze. Jeśli chodzi o takie miejsca to gdy wieczorem zamieniają się w klub to ludzie tańczą przy stolikach jakby stolik był jednym z partycypujących w imprezie. 


W każdym razie gdy nas tak raczono muzyką nagle... zostałam tak zaskoczona... bo usłyszałam polską piosenkę. Pierwszy raz tutaj w Rumunii. W Polsce nie przepadam za nią, ale tutaj to nabiera zupełnie innego znaczenia. Może spróbujecie odgadnąć co to za piosenka? Może chociaż w jakim jest stylu muzycznym? Lub z którego roku? 


Czekam na Wasze propozycje.

Całusy,
M








czwartek, 23 stycznia 2014

co widać innego na pierwszy rzut oka

Ten post to wielkie uproszczenie. Dobrze wiecie, że wszystko jest relatywne.

Ciężkie pytanie. Przede wszystkim wyzbywasz się wszelkich stereotypów.

Zwyczajowo jak się spotykają Rumuni lub żegnają całują się zawsze dwa razy w polik.

Żegnają się przed każdą świątynią.

Mężczyźni w zimie noszą jedyne w swoim rodzaju czapki.

Faceci rumuńscy są niscy.

Piękne góry.

Tradycyjne potrawy mięsne.

W telewizji promocja kultury i tradycji rumuńskiej.

Na dyskotekach młodzież tańczy tańce tradycyjne.

Dobre samochody.

Sporo psów.

Sporo Romów.

Rumuni wyglądają tak jak inni Europejczycy.

Piękne krajobrazy.

Na razie to wszystko co mi przychodzi na myśl...może napiszcie co byście chcieli wiedzieć to Wam odpowiem. :) 


Wikipedia prawdę powie o....

rumuńskiej kuchni.

Oto ważne wynaleziska:

Zupełnie różne rodzaje dań są czasem objęte ogólnym terminem, na przykład kategoria ciorbă obejmuje szeroki wachlarz zup o charakterystycznym kwaśnym smaku. Mogą to być zupy mięsne i warzywne, z flaków i cielęciny (shkembe ciorba lub iskembe), lub zupy rybne, z których wszystkie są kwaśne przez użycie soku z cytryny, soku z kapusty kiszonej, octu.


  • Şniţel de ciuperci – smażone placki z grzybów
  • Gogonele – marynowane niedojrzałe pomidory
  • Murături asortate – z marynowanych warzyw mieszanych – cebula, czosnek, niedojrzałe pomidory, papryka, ogórki, kalarepa, buraki, marchew, seler, pietruszka korzenie, kalafior, jabłka, pigwy, niedojrzałe śliwki, małe niedojrzałe arbuzy, małe cukinie, kapusta czerwona


Kuchnia rumuńska moimi oczami

Moje spostrzeżenia się różnią troszeczkę od poprzedniego artykułu na przykład mamałyga, o której przeczytaliście była gotowana przez rumuńską mamę z mlekiem.

Sarmale nie muszą być koniecznie z mięsem. Są mniejsze od gołąbków i smakują inaczej.

Faszerowane ryżem i warzywami papryki. Coś pysznego.

Zupy, zupy, zupy - czyli ciorba. Różne przeróżne. Zazwyczaj mają kwaskowaty smak.  Do zup dodają  konserwowane ostre papryczki, które są podane na oddzielnym talerzu.

Ryż jest zazwyczaj podawany jako rozgotowana papka z warzywami.

Cascaval(kaszkawal) panierowany - ser, różne przeróżne sery, ale o serach należałby się oddzielny artykuł. I tak będzie.

Przykładowe danie: mamałyga z mixem mięs i z jajkiem.

Surówki - konserwowana kapusta, buraczki podawane oddzielnie.

Grzyby przyrządzane z czosnkiem.

Covrigi - tutejsze precle, coś pysznego. Mnóstwo jest takich sklepików, budek z preclami, słodkimi bułeczkami i nie tylko słodkimi. Niektóre z tych wypieków można spotkać w Polsce, ale jest ich tutaj tak mnóstwo przeróżnych i różnych od tych naszych, że aż nie sposób wyliczyć i opisać.

Placinta - jakby taki pszenny placek(taka niby pita niby naleśnik) np. z zapieczoną w środku dynią. Coś pysznego!

Konserwowane warzywa - wszystkie.

Mają tutaj białą paprykę.

A no i zakuska - również mój numer 1. Składniki podstawowe - papryka, pomidory, przyprawy i teraz w zależności od rodzaju zakuski dodają grzyby lub ryż lub fasolę. Nie brzmi to jakoś fascynująco, ale jak wrócę do Polski to zamierzam się za to wziąć i zobaczycie!! Coś wspaniałego.

Miody przeróżne - i przepyszne. Takich rodzajów nie widziałam nigdy w Polsce.

Kompoty - trochę inne niż w Polsce. U nich kompoty to takie syropy.

Jogurty mają inny smak.

Pieczywo. Nie jedzą raczej ciemnego, ale w dużych supermarketach możesz dostać ciemne pieczywo i to nawet w miarę naturalne. Jeden chlebek wygląda prawie identycznie jak ten pieczony przez nas w domu. Kolor i smak się zgadzają, więc WIERZĘ, że jest bardziej naturalny od innych.

Słodycze, ale nie batoniki tylko słodycze robione w domu. Różne ciasteczka, ciastka, nadziewane, wypełniane, polane, ozdabiane itd. itp.

W restauracjach do herbat zazwyczaj podają Ci miód i cukier.

I ryby przyrządzane w specjalny sposób. W specjalnych marynatach.

A desery: naleśniki, serniki, szarlotki, ale też inne placinta, cozonac(może być z makiem i wtedy jest to taki makowiec, ale może być ze wszystkim z makiem, z kandyzowanymi owocami, orzechami i miodem)... jeszcze jest wiele innych ciężko opisać, a nazwy nic Wam nie powiedzą. Może następnym razem.

To na razie tyle ode mnie. Na pewno temat nie jest wyczerpany.


Tradycyjne potrawy

Poniżej przedstawiam Wam artykuł dot. tradycyjnej kuchni rumuńskiej.

Artykuł ze strony http://www.rumunia.waw.pl/na-skroty/pomocnik/kuchnia-rumunska.html

Kuchnia rumuńska przypomina nieco kuchnię śródziemnomorską, widoczne są w niej także tureckie wpływy kulinarne, a ponadto czerpie wzorce od swoich sąsiadów, m. in.: Mołdawii, Ukrainy, Serbii, Czarnogóry i Węgier. Dlatego właśnie kuchnia Rumunii jest tak bardzo urozmaicona i obfita.
Będąc w Rumunii najlepiej skorzystać z zaproszenia tutejszych mieszkańców na wspólny posiłek, który na pewno będzie jednym z najlepszych wspomnień z wycieczki w te strony.
Rumuni uwielbiają jeść mięso grillowane, głównie wieprzowinę, wołowinę i drób. Do ich przysmaków należą też potrawy mączne, warzywa i owoce. Warto podkreślić fakt, że kuchnia rumuńska oferuje najsmaczniejsze potrawy z całej kuchni bałkańskiej. W kraju tym raczej nie serwuje się dań z ryb morskich, ale w menu większości restauracji znajdziemy dania z ryb słodkowodnych.
Tradycyjnym daniem rumuńskim jest sarmale. Jest to potrawa przypominająca nieco polskie gołąbki, choć przyrządzone mięso mielone może być zarówno zawinięte w liście kapusty, jak i w liście winorośli.
Innym smakołykiem typowo rumuńskim jest mamaliga. Pod wieloma względami danie to przypomina włoską pulentę. Jest ono przyrządzone z rozdrobnionej, gotowanej kukurydzy z dodatkiem sera i masła. Włoskie wpływy przejawiają się w popularnych w Rumunii daniach z makaronu, wśród których ewidentnie króluje klasyczne spaghetti. Wszystkie restauracje w Rumunii serwują pikantne placki, które w dużej mierze przypominają pizzę.
Kuchnia rumuńska obfituje w kiełbasy i zupy. Tradycyjnym przysmakiem mieszkańców tego krają są wyśmienite nadziewane papryki - ardei umpluti i panierowany móżdżek z szynką, czyli creier pane cu sunca.

Śniadanie

Rumuńskie śniadanie niewiele różni się od polskiego, ponieważ jada się podczas niego sery, wędlinę, jajka, parówki, miód, dżem z chlebem i popija się to mlekiem, kakao albo kawą zbożową. Jedyną różnicą jest mało znany w Polsce solony jogurt, pochodzący z Turcji.

Obiad

W kuchni rumuńskiej obiad rozpoczyna się od podania przystawek. Zwykle są to paszteciki z cebulą, kapustą, dynią i owczym serem, jajka faszerowane bądź też sałatki z bakłażana, ogórków, pomidorów, papryki i innych warzyw.
Pierwszym daniem po przystawkach jest zupa, zwana tu ciorba. Jest ona typowo tureckim przysmakiem, złożonym z mięsno-warzywnych składników. Zupę można zabielić podawaną w osobnej miseczce gęstą śmietaną. Wśród typowo rumuńskich zup należy wymienić ciorba de perisoare (ostra zupa z kawałkami mięsa i jarzynami), tocana(gulasz z cebuli i mięsa), ciorba de burta (flaczki zabielane), ghiveciu (rodzaj gulaszu z jarzynami), ciorba de legume (przypominająca polską zupę jarzynową).
Drugie danie w kuchni rumuńskiej to w rzeczywistości danie główne, złożone przede wszystkim z potraw mięsnych przyrządzanych na ruszcie, smażonych, a nawet w niektórych przypadkach gotowanych.
W restauracyjnym menu można znaleźć tradycyjne potrawy kuchni rumuńskiej: mititei lub mici (pulpeciki z rusztu, z dodatkiem ostrych przypraw i czosnku), muschi de vaca/porc/miel (kotlet wołowy/cielęcy/jagnięcy), piept de pui(pierś kurczaka), cabanos prajit (kiełbasa smażona) i cascaval pane (panierowany smażony ser). Jako dodatek do potrawy mięsnej podaje się ziemniaki smażone, puree albo pospolite frytki.
W Rumunii do każdego obiadu podawany jest biały chleb, który niekiedy smarowany jest pasztetem z gęsi.
Rumuński deser to przeważnie lody i przeróżne ciasta, do których zalicza się placinta (półokrągłe ciasteczka),prajituri cu brinza (serowe ciasteczka), clatite (naleśniki) oraz cozonac (słodka bułka).

A na deser…

Tradycyjny rumuński posiłek zakończony jest omletem z marmoladą, serem owczym i serwatką, ryżem na mleku, albo turecką baklavą, czyli ciastem francuskim lub strudlowym przekładanym migdałami i orzechami, polewanym gęstym syropem.

Alkohole

W kuchni rumuńskiej istotne są także alkohole. Rumuńskie wino jest najwyższej jakości, zasmakuje na pewno każdemu. Rumuni posiadają wiele odmian tego trunku. Interesujący jest fakt, że wódka w Rumunii jest sprzedawana wszędzie, nawet w opakowaniach kartonowych czy plastikowych butelkach (!). Wódka podawana jest często jako aperitif

środa, 22 stycznia 2014

Pieniądze przyszłości - leje rumuńskie

czyli banknoty polimerowe. 
Nie podrzesz ich, możesz je zamoczyć, uprać, zgnieść i nic się z nimi nie stanie.

Już w kilkudziesięciu krajach na świecie stosowane są polimerowe banknoty. Korzystają z nich między innymi Australia czy Rumunia, ale też liczne kraje afrykańskie, głównie ze względu na wilgotność klimatu. Wiele krajów zdecydowało się na połączenie papieru i elementów polimerowych, głównie przejrzystych okienek z ukrytymi obrazami. Bank Europejski również rozważa możliwość wprowadzenia banknotów hybrydowych.

Wyprodukowanie banknotu polimerowego jest dwa razy droższe niż banknotu papierowego, ale twórcy zapewniają, że powinny wytrzymać nawet cztery razu dłużej. - Poza tym banknoty są przyjazne środowisku i będzie można je przetworzyć. Są znacznie lżejsze, co ograniczy też koszty transportu.Uważa się też, że banknoty są bardziej higieniczne. 


Zapraszam do wpisu, który pogłębia ten temat:
http://ro-maniak.blogspot.ro/2013/12/waluta-rumunska.html


źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9830729,Przezroczyste_banknoty__Kanada_wypusci_nowoczesna.html