Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

sobota, 18 stycznia 2014

Powrót z wyprawy...

Powrót z wyprawy do Odessy, ale i mój tutaj. Awaria komputera(ujmijmy to tak) uniemożliwiła mi pisanie moich dalszych rumuńskich losów, ale już teraz się poprawię i obiecuję codziennie coś uaktualniać. Poza tym mam dla Was parę gorących kąsków. Mam nadzieję,  że będziecie ze mną tym bardziej, że... ten epizod mojego życia coraz wyraźniej zmierza ku epilogowi... . Niestety.
Już właściwie jestem jedną nogą w  Polsce, bo już zajmują mnie polskie sprawy... muszę się powoli zacząć wdrażać by nie doznać szoku. :) Wystarczy moich wywodów, przejdźmy do historii.

Z Odessy powróciłyśmy,z moją polską koleżanką, znowu do Kiszyniowa by stamtąd złapać autobus do Iasi w Rumunii. W Kiszyniowie by zaoszczędzić pieniądze przeszłyśmy 8 km na piechotę by dostać się na koniec miasta na dworzec autobusowy. Dodam, że ten 'spacerek' zaczęłyśmy około godziny czwartej nad ranem. Nie pamiętam o której przybyłyśmy na stację, ale na autobus zdążyłyśmy.


Wszystkie osoby łącznie z Mołdawianami(również tymi z Naddniestrza) przestrzegali nas o niebezpieczeństwie jakie nam grozi. Nie miałyśmy ani jednej niebezpiecznej sytuacji wręcz przeciwnie. Same pozytywne przygody i wspaniali ludzie.

Powrót do Rumunii był ciężki. Byłyśmy zmęczone, czułyśmy się NIEŚWIEŻO, jedyne czego chciałyśmy to spać. Nie było nam to dane. Tak trzęsło... w sumie to mało powiedziane, że TRZĘSŁO... nie dało się usiedzieć. Mózg to myślałam, że mi wytrząśnie.

Na Ukrainie drogi super... w porównaniu z tymi w Mołdawii. A gdy wjechaliśmy do Rumunii od razu można było poczuć różnicę... mózg doznał ulgi.

BILANS WYPRAWY:
- zgubiona karta telefoniczna z polskim numerem. Cudem odnaleziona w Suczawie. Do tej pory nie wiem jak to możliwe. To znaczy wiem: DZIĘKUJĘ ŚWIĘTY ANTONII! Naprawdę polecam się zaprzyjaźnić z tym gościem, dobry z niego święty.
- zgubiona opaska na uszy(jak kupowałam to kupiłam specjalnie dwie... nie ma żadnej)
- portfel prawdopodobnie ktoś mi wyciągnął... albo zostawiłam w samochodzie u chłopaka, który nas zabrał na stopa. Na szczęście zdążyłam wyjąć wszystkie pieniądze i dokumenty.

Ania:
- podarte spodnie

PRZEŻYCIA NIESAMOWITE!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz