Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

niedziela, 19 stycznia 2014

Cofnijmy się do czasu pełnego magii świąt... .

Zanim jeszcze samo Boże Narodzenie, które w tym roku obchodziłam w nietypowy sposób to chciałabym rzec słów kilka o tym czasie jak to się tutaj obchodzi... .


Przed świętami Bożego Narodzenia w Rumuńskim Kościele Ortodoksyjnym jest post - cały miesiąc bez mięsa, napojów alkoholowych i hucznych zabaw i rzeczywiście większość się do tego stosuje. Wyczuwa się ten respekt. Wszędzie. Czuć go w powietrzu. Już nawet nie chodzi o okres przed Bożym Narodzeniem tylko o samo podejście do religii, do wiary. 

Jeśli wierni zdecydują się na jedzenie poza domem czeka na nich szeroki wachlarz propozycji, ponieważ na ten czas restauracje komponują specjalne menu. 

Ponadto organizowane są różne akcje społeczne by wspomóc darami biedne rodziny, co oczywiście nie jest niczym unikatowym w skali światowej. Sama brałam udział w jednej organizowanej przez Koło Naukowe Politologii. Pakowaliśmy ubrania, które zostały przekazane z lokalnej fabryki ubrań. 

Oczywiście wszędzie, ale to dosłownie wszędzie, rozbrzmiewały piosenki świąteczne. Jeszcze nigdy nie doznałam takie armagedonu piosenek świątecznych.

Do powyższego przepisu należy dodać jeszcze wystrój i będziemy mieli bardzo uogólniony wstęp(jeśli w ogóle można tak napisać), bo oczywiście temat wymaga głębszej refleksji. Także do rzeczy... i tutaj Rumuni dają popis(w Mołdawii i na Ukrainie również nie jest najgorzej, nie wiem kto kogo prześciga). Każde miasto, nawet najmniejsza wioska musi być odpowiednio przystrojona. Czasami miałam wrażenie, patrząc na te przystrojenia, że musiała się zebrać cała wioska/miasteczko, każdy przyniósł co miał w domu i zaczęli stroić. Wyobrażacie sobie teraz jak to musi wyglądać? Po prostu nieważne jak, nieważne gdzie, lampiony muszą być i to dużo, dużo, dużo, jak najwięcej. A w większych miastach feeria barw, rożnych świecidełek, ozdób, dekoracji i stelaży wolno-stojących świątecznych. Może Cię oślepić. Często wyglądało to kiczowato, ale czasami widać było, że znalazł się ktoś, kto zapanował nad tym i uzyskał uroczy efekt. 

A i oczywiście targ bożonarodzeniowy. Coś wspaniałego! W każdym większym mieście coś takiego organizują. Trwa to cały miesiąc. W specjalnych drewnianych, świątecznych budkach można kupić lokalne wyroby - od biżuterii, ubrań, gadżetów - oczywiście wszystko zachowane w konwencji tradycyjnej - po przetwory, lokalne alkohole serwowane przez zacnych gospodarzy. To co mi zapadło najbardziej w pamięć to grzane wino, karmelizowane jabłko i różne ciekawe słodkości... . Towarzyszą temu różne wydarzenia - jak np. tradycyjne występy. Idea to przepędzenie starego roku. Tego się nie da opisać słowami. To trzeba zobaczyć: 









To tyle co na razie pamiętam(trochę czasu minęło). W każdym razie ja właśnie to uwielbiam. Kocham święta. Wszystko i ten cały kicz i nie kicz, i piosenki wszędzie i wcale mi nie przeszkadza, że wszędzie to widać, słychać, czuć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz