Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

wtorek, 10 grudnia 2013

Część III - Amerykańska

Tak, okazało się, że chłopak jest z Bostonu. Ma 22 lata. Studiuje obecnie w Brasovie oraz przez internet w Ameryce. Z tego co się dowiedziałam nie musi jakoś często bywać na Uczelni. Nie dałby rady, ponieważ jego praca by mu nie pozwoliła.

Jego praca to bardzo ciekawa profesja. Rozmowa odbywała się oczywiście po angielsku. Chociaż może to był amerykański? Czy jak konwersuję z Amerykaninem to rozmawiamy po angielsku czy amerykańsku? A może to odrębny język? W każdym razie - rozumieliśmy się.

Pomimo to, trzeba zaznaczyć, że czasami nie jest się w stanie zrozumieć pełnego sensu kierowanych do Ciebie słów w obcym języku - jest wiele powodów tej sytuacji. Dobrze wiecie. Dlatego właśnie nie potrafię nazwać dokładnie tego, czym się zajmuje(on nazwał to jednym lud dwoma słowami, których znaczenia nie znałam, a teraz to już nie pamiętam).

Jest jakby wolontariuszem wysyłanym z Kościoła w USA w różne miejsca na świecie. Podróżuje i mieszka wszędzie, ale ma dwa domy. Jeden w Bostonie, a drugi blisko Czerniowiec. Jego rodzina zajmuje się tym od 30 lat. Pomaga w szpitalach i innych placówkach, ale nie tylko przy chorobach, przy różnych inicjatywach. Powiedział, że nie ma z tego dużych pieniędzy, ale przeżyć można. Poza tym podróżuje.

Jego drugą wielką pasją jest łyżwiarstwo. Tym zajmuje się na Ukrainie. Wielokrotnie zajmował miejsca na podium. Poza tym wraz z innymi tworzą Teatr na Lodzie. Coś niesamowitego. Pokazywał mi zdjęcia.

Spotkałam go w momencie, gdy od paru dni zastanawiałam się nad pracą w wolontariacie, że właśnie tym chce się zajmować w życiu. Przypadek? Nie sądzę. Cały czas mam wrażenie, że ktoś z góry trzyma nade mną pieczę. Wspaniałą. To jednak zasługuje na oddzielny wpis. Nawet nie jestem pewna czy zdołam to ująć w jednym poście tyle dobrego otrzymałam. Mam nadzieję, że będę w stanie również to dobro wytworzyć.

Znał wiele języków. Również, gdy rozmawiałam z mamą przy nim umiał potem powiedzieć na jakie tematy. Niesamowity człowiek z życzliwym usposobieniem i spokojem wewnętrznym. Czymś, o czym marzę tak, jak wielu innych ludzi.

Muszę tutaj dodać małą dygresję. Spotykając tak wielu ludzi odnosi się wrażenie, że naprawdę jesteśmy zbudowani z jednej gliny. Nie ma znaczenia szerokość geograficzna, pozycja w świecie czy kolor skóry. Nie odkryłam jeszcze jak to jest dokładnie z religią. W każdym razie mamy te same marzenia, zainteresowania. Często ludzie których spotykałam wypowiadali moje myśli na głos. Jest to dla mnie za każdym razem duży szok, bo dowiadujesz się, że nie jesteś jednostką, indywiduum. Jesteś częścią tego świata i wiele osób - całe mnóstwo - postrzega go tak jak Ty. Także tutaj załączają się pewne aspekty filozofii 'ubuntu'.

Na granicy
wszystko minęło bardzo szybko. Powiedział, że pierwszy raz mu się tak zdarzyło. Powiedział, że celowo zostawił samochód w Suczawie, bo zawsze ma jakieś problemy, gdy chce przekroczyć granicę. Zawsze kontrola graniczna oczekuje od niego przekazania jakichś dodatkowych środków. Nigdy się na to nie zgodził, więc zazwyczaj kontrola jest bardzo długa, funkcjonariusze przeszukują wszystko, są nieprzyjemni i robią różne problemy. Jednak on się z tego śmieje. Zaraz gdy przekroczyliśmy granicę autobus zajechał do jakiegoś garażu. Połowa autobusu w biegu zerwała się i za 3 minuty byli z powrotem z torbami wypełnionymi alkoholem.

Czerniowce:
Bez mojego amerykańskiego kolegi nie poradziłabym sobie tak szybko. Nie wiadomo czy w ogóle bym sobie poradziła! Mimo, że raczej się spieszył pojechał ze mną na dworzec. Kupił bilety w autobusie miejskim, kupił mi bilet do Lwowa(podobno jeszcze nigdy nie udało mu się tak tanio zdobyć biletu). Wszystko wytłumaczył. Wszystko za mnie zrobił! Dosłownie. Nie musiałam nawet wymieniać pieniędzy, bo powiedział, że mogę oddać mu w lejach rumuńskich. Niesamowicie.

Dziękuję!



Źródło:
http://www.relandothompkins.com/philosophy/












Dworzec Kolejowy w Chernivtsi(Czerniowcach)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz