Co do formy:
nie jestem zdecydowana, raczej wolę łączenie stylów, więc może być całkiem niezły misz-masz, od dziennika po poradnik.

wtorek, 10 grudnia 2013

Pociąg relacji Czerniowce - Lwów / cz.IV

7.10.13 do północy


W pociągu z Czerniowiec do Lwowa spotkałam kolejnego anioła - Svietlana(czyż to nie piękne imię?). To tak jak: 'Świetlista'.

Svietlana - Ukrainka w średnim wieku, która każdego roku na pół roku zostawia swoją rodzinę i jedzie pracować do Rosji. Obserwator patrzący z boku na nas mógłby pomyśleć - 'wariatki'. Każda z nas rozmawiała w swoim rodzimym języku i nie przeszkadzało to w ogólnym rozumieniu się.

Svietlana wzięła mnie pod swoją matczyną opiekę. Jako, że pierwszy raz jechałam pociągiem z wagonami sypialnym i w ogóle pociągiem na Ukrainie. Posłała mi łóżko. Kazała się położyć. Pomogła mi się dostać na to łóżko. Nie było to takie łatwe. Moje łóżko było pod samym sufitem i nie było wcale żadnej drabinki by się tam wdrapać, ani niczego co mogłoby ułatwić tę 'operację'. Musiało wyglądać to komicznie kiedy nie mogłam się wdrapać na to łóżko i Svietlana zaczęła mnie upychać.

Cały czas byłam na gorącej linii z rodzicami, którzy martwili się o mnie śmiertelnie. Tym bardziej, że nie zaplanowałam sobie dokładnie mojej podróży. Jak miałam jechać do Budapesztu to tak. Wszystko sobie zorganizowałam natomiast z momentem kiedy w poniedziałek moje plany runęły(a we wtorek miałam wyjazd) stwierdziłam - trudno, w takim razie wyruszam 'teraz'. Jakoś to będzie dojadę do Lwowa, a stamtąd się już coś złapię do Warszawy. Jak się potem okazało wcale to przekonanie, że ze Lwowa do Warszawy jest wspaniałe połączenie całą dobę, nie było trafne. Miała kolejny raz ogromne szczęście.

Dziękuję.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz