Oto informacja jaką było dane mi otrzymać pewnego dnia:
- kino
- darmowe wejściówki od koleżanki
- 18.00
Konkretna i interesująca, ale oczywiście nie wyczerpuje tematu. Odbiorca może mieć parę pytań, ale niestety nie miałam okazji zapytać. Wszystko okazało się na miejscu:
- nie kino tylko projekcja filmu na uniwersytecie
- rzeczywiście miała zaproszenie, ale to było coś na kształt ulotki z informacją, bo wstęp był darmowy
- jedyne co się zgadzało to godzina.
A cała reszta, której się dowiedziałam zaraz po usadowieniu się w fotelu była dla mnie jeszcze bardziej interesująca niż pierwsza nietrafna informacja.
Po pierwsze film był dokumentem o Bukowinie - zarówno tej rumuńskiej jak i ukraińskiej. Film był amerykańskiego reżysera Roberta Mugge - polecam zajrzeć na jego stronę, więc rumuńskie były tylko napisy. Film trwał ok. 2 h. Był ciekawy, ponieważ zainteresowana jestem tym tematem, ale nie wyczerpywał wszystkich tematów związanych z Bukowiną. Mówił o ogólnej sytuacji Bukowińczyków - materialnej, rodzinnej, perspektywach, realiach młodego i starszego pokolenia, mówił także co nieco o kulturze... o tańcach, o Romach, ale to co pozostało mi w pamięci to kwestia Żydów na Bukowinie.
Mówił też o czasach komunizmu i tutaj pamiętam, że jakoś tak dziwnie mi się zrobiło. W pierwszej chwili poczułam się, że ktoś potraktował mnie jak 'głupią gęś'. Usłyszałam rzeczy, które słyszę, powiedzmy, od 18 lat... dowiedziałam się o nich w domu, słyszę w telewizji, w szkole i na uniwersytecie temat wałkowany często... słyszę spotykając starsze pokolenie i debatując z młodym. Nie istniejemy bez przeszłości, a nasza przeszłość to m.in. komunizm. Narrator wyjaśniał rzeczy, które dla mnie i jak sądzę dla większości osób siedzących na sali były oczywiste. Natomiast w kolejnej chwili uświadomiłam sobie, że 'wszystko jest zależne' - coś czego nienawidzę w naszym świecie.
Z pewnością film był spojrzeniem gościa zza oceanu, ale może on miał w tym jakiś cel... może grupa odbiorców jest znacznie szersza niż tylko ludzie z krajów postkomunistycznych... osób z krajów wolnych od tego balastu... i wtedy... ucieszyłam się, jeśli to prawda.
Na dokument wybrałam się z moją rumuńską koleżanką i tureckim kolegą. Byli bardzo zdziwieni, gdy powiedziałam im, że oczywiście chcę zostać na dyskusji. Miałam mnóstwo pytań.
Na projekcję przybyło dużo osób. Cała sala zapełniona. Z czasem ta liczba się zmniejszała... .
W niewielkiej salce znaleźli się - reżyser, żona reżysera, zaprzyjaźniona osoba podczas ich pobytu - Brazylijka, która wyszła za mąż za Rumuna z Suczawy, jeden z bohaterów filmu, profesor, który był koordynatorem tego wydarzenia wraz z żoną, starsza Pani, ja, Pani w średnim wieku oraz mężczyzna. Razem: 10 osób.
Wzięłam autograf.
Okazało się, że rzeczywiście film jest również by pokazywać go w USA. Dlatego porusza kwestię żydowską, a poza tym Diana Zelman - żona reżysera - była w szczególności zainteresowana tym tematem. Co ciekawe, podczas ich wspólnej i własnej drogi odkrywania prawdy o Bukowinie Diana dowiedziała się, że jej przodkowie pochodzą z Bukowiny.
Miałam naprawdę mnóstwo pytań. Nie było czasu. Dlaczego zaczęli kręcić ten film?
Robert Mugge jest również profesorem akademickim, który ma kolegę innego profesora pochodzącego z Rumunii i który właśnie gdzieś tam kiedyś opowiedział im coś niecoś o Bukowinie... a potem to już wiadomo.
Pan Robert był zajęty rozmową z kimś innym, więc nie chciałam przerywać. Zwróciłam się, więc do Pani Diany, która jest producentką filmu i brała czynny udział w jego realizacji również jako bohaterka. Przez to dowiedziałam się mnóstwo niepotrzebnych szczegółów dotyczących prywatnego życia małżeńskiego Pani Diany i Pana Roberta... . Ale na szczeście odsiałam co to niepotrzebne i przedstawiam w skrócie to, co było dla mnie naprawdę interesujące:
- fokus na Amerykę
USA jest bardzo skupiona na sobie. Egocentryczna. Rozmawiałyśmy nie w sferze politycznej, a tej codziennej. O Amerykanach.
Zapytałam, ale właściwie dlaczego ma nie być? To duży kraj, mnóstwo ludzi, mnóstwo problemów, dlaczego zwykli ludzie(nie zajmujący się specjalistycznie danym tematem) mają się interesować tym co się dzieje gdzieś na świecie, kiedy jest ciężko, żeby pojąc wszystko co się dzieje tylko w Stanach Zjednoczonych...
Parafraza jej odpowiedzi: powiedziała, że chodzi jej o ograniczenie ludzkie. Wielu Amerykanów nigdy nie było w innym stanie... nigdy nie było w dużym amerykańskim mieście, które znajduje się o 50 km od ich miejsca zamieszkania. Boją się, poza tym mają wszystko na miejscu, pod dostatkiem, nie muszą podejmować wysiłku. To samo słyszałam od Amerykanów Anthonyego i Talii... .
Dla wielu z nas USA to spełnienie snów. To jak coś niemożliwego, nieprawdopodobnego. A dla Amerykanów USA to... ?
Jeśli chcielibyście obejrzeć film to zapraszam... Souvenirs of Bucovina.
Nie zdążyłam zadać wszystkich swoich pytań, więc wysłałam wiadomość. W kolejnym wpisie - wiadomość - po angielsku i odpowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz